Tag Archives: gotowanie

Chłodnik Kuby

Kiedyś było gorąco, więc ojciec powiedział, że zrobić chłodnik jest bardzo prosto. Pół godziny później porównaliśmy z Kubą notatki, a potem mój przystojny i inteligentny brat przystąpił do testów. Poniżej cytuję jego przepis na chłodnik tradycyjny z małymi modyfikacjami. Niestety nie wiem, która część przepisu jest tradycyjna, a która zmodyfikowana. Oraz moim zdaniem należy dodać znacznie więcej jajek, a także żółtek więcej.

Continue reading Chłodnik Kuby

Musaka Kingi

Kinga jest sąsiadką z naprzeciwka, z którą jak nawiązałyśmy łączność, to skończyłyśmy o czwartej nad ranem. Wpadła kiedyś na obiad czwartkowy, popatrzyła na nerdy, nerdy popatrzyły na nią, otchłań powiedziała, że jest głodna, więc Kinga zapowiedziała musakę. Twierdzi, że robi to się jakieś dwie godziny i najwięcej jebania jest obieraniem ziemniaków.

Continue reading Musaka Kingi

Duszone pieczarki Zilla

Duszone pieczarki Zilla znakomicie nadają się do wszystkiego, na przykład do placków ziemniaczanych z poprzedniego wpisu (jeśli o mnie chodzi, to na wierzch jeszcze pół łyżki śmietany), ale działają także wymieszane w misce z gotowanymi ziemniakami i plasterkiem sera żółtego, a następnie podgrzane w mikrofali — Kari tak zrobiła ostatnio, bo jako matka karmiąca wolała nie jeść smażonego. Mówiła “mmmm” i istotnie było pyszne. Nożem do krojenia pieczarek należy posługiwać się z wyczuciem, gdyż mój brat na przykład w tym tygodniu nie będzie grał na gitarze.

Continue reading Duszone pieczarki Zilla

Kurczak z ryżem i sosem ze słoika Złego Majora Witka

Zły Major Witek ma niezwykle rezolutną córkę, której dość dwie słowie i poradzi sobie. Czasem zdarza się tak, że tatuś musi pograć w erpegi i dziecko zostaje samo w domu. Ponieważ nerdy nie głodzą swoich młodych, dobry ojciec wysyła smsa z przepisem. Poniżej lekko zredagowany sms.

Continue reading Kurczak z ryżem i sosem ze słoika Złego Majora Witka

Napoleonki

Kiedy byłam mała, napoleonka była najsmaczniejszą zabawą w kosmosie (na równi z rozkręcaniem zegarków na części, rozpuszczaniem sobie czekolady w palcach, dziabaniem lalek lutownicą i budowaniem szałasów z bratem). Za napoleonkę dałabym się pokroić (podobnie jak za wuzetkę, gameboya, 10 deko kokosanek i 10 deko małych pączków). Więc jak parę lat temu zajrzałam do Moniki i Łukasza i zasunęli na stół napoleonki, to żeżarłam im większość i grzecznie opuściłam lokal dopiero z przepisem wyduszonym z pani domu, która też niespecjalnie lubi się narobić w kuchni.

Continue reading Napoleonki