Jak być dorosłym? Nie mam pojęcia, nigdy się nie zdecydowałam. Wiek nie ma tu nic do rzeczy. Radzę sobie w życiu bez tej etykietki. Kiedy miałam mniej niż sześć lat, oznajmiłam spod stołu, że nie chcę być dorosła, bo dorośli płacą rachunki, a wtedy ludzie w pokoju zadumali się nad filozoficzną głębią tego oświadczenia, co dało mi do myślenia.
Nikt z nas nie wie, co będzie. Jeśli aktualnie jesteś osobą świeżo pełnoletnią po raz pierwszy w życiu, to skąd masz wiedzieć. To samo z osobami, które nie mają wprawy. Za to wiesz jedno: wszyscy dookoła się spodziewają, że sobie poradzisz, a Ty być może wcale tej pewności nie masz.
Masz za sobą serie egzaminów gimnazjalnych/maturalnych, przy okazji których mówiono Ci, jak to całe Twoje przyszłe życie zależy od ich wyniku. Prawdopodobnie zatem już przeczuwasz, że prawie wszystko, co robimy, ma jakieś konsekwencje albo skutki.
Kiedy patrzysz na swoich rodziców i ogólnie na ludzi, których uważasz za dorosłych, wydaje Ci się, że oni są jacyś, a Ty się miotasz. Wygląda na to, że oni Coś Wiedzą, a Ty nie. Mam pokrzepiającą wiadomość — w ich wieku też będziesz tak wyglądać i nabierać młodzież.
Dojrzewanie to też taki moment w życiu, kiedy wszystko się dużo mocniej przeżywa. To normalne i też trochę mija. Ma to jakiś związek z hormonami. Rzeczy mocniej wkurwiają, bardziej wzruszają, mocniej załamują. Perspektywa jest jednocześnie krótka i bardzo długa (jak się jutro spóźnię, to mnie Zabiją/jeśli nie pójdę na studia, to nie znajdę pracy i Umrę z głodu na starość).
Jest parę teorii na temat człowieka w relacji z innymi. Jedna leci tak, że wędrujemy poprzez różne wariacje “jestem nie w porządku/jestem w porządku” względem “inni są nie w porządku/inni są w porządku”, w miarę możliwości w kierunku “jestem w porządku i inni też są w porządku”. To jest do zrobienia, jeśli troskliwie zajmujesz się sobą i zachowujesz rozsądną wyrozumiałość wobec innych.
Jako początkujący dorosły masz większy niż wcześniej wpływ na swoje najbliższe otoczenie, bo możesz zdecydować, kto się w nim znajdzie. Proponuję otaczać się ludźmi, którzy nam pasują, interesują nas, inspirują i nie wyczerpują. Z pozostałymi wolno rozstawać się bez większego żalu i przyglądać się im z bezpiecznej odległości.
Pieniądze? Za moich młodszych czasów dało się żyć bez, nie do końca pamiętam jak. Kiedy przeszłam na własne utrzymanie, zwykle miałam jakieś stałe robótki, a oprócz tego fuchy. Chętnie pomagałam innym w ich przedsięwzięciach, darmowych i płatnych, z czego wynikały inne robótki i tak to się kręciło. Nadal się kręci. No dobra, w kwestii pieniędzy nie jestem nawet cieniem eksperta, ale umiem też nie jeść przez parę dni i nie zauważyć.