Tag Archives: słodkie

Placki ziemniaczane Zilla

Obiady czwartkowe (no już muszę się pogodzić, że tak to się nazywa, bo ewidentnie weszło za moimi plecami do tradycji) weszły za moimi plecami do tradycji. Wśród bywalców nie kucharzył już tylko Zill , twierdząc skromnie, że on umie zrobić kanapkę i nałożyć kotom do miski. Na szczęście karmienie kotów i karmienie nerdów niewiele się różni i któregoś dnia udało się go sterroryzować. Poniżej bardzo ładnie  skalowalny przepis Zilla na zajebiste placki ziemniaczane. Chciałam tu jeszcze napisać parę słów o Zillu, który od wielu lat jest źródłem świetnych obserwacji oraz znakomitych anegdot, ale placki mi smakowały, chcę powtórkę i wolałabym, żeby mnie nie zabił patelnią.

Continue reading Placki ziemniaczane Zilla

Karkówka w miodzie Barta

Mam trudny charakter i ludzie mnie wkurzają, zatem staram się z nimi spotykać w grupach, żeby oblecieć więcej za jednym razem. Z powodów finansowych i osobistych przestałam robić imprezy w każdą sobotę, ale ponieważ nie da się powstrzymać nerdów od wracania do miejsc, które już obsikały, więc przyłaziły w czwartki, a że po robocie, to były głodne. W któryś z tych czwartków zajrzał także mój mały braciszek, a potem przenocował. Spodobało mu się, więc zaczął to robić regularnie. Ma żyłkę do interesów, więc wymyślił, że ugotuje nerdom obiad, a potem każdy najedzony wrzuci piątaka i biznes będzie się kręcił. Oprócz żyłki Kubuś ma w sobie coś takiego, że inspiruje tłumy, więc szybko okazało się, że więcej ludzi chce pichcić, a pięć dych piechotą nie chodzi. Zatem każdy chętny po kolei karmi pozostałych.

Continue reading Karkówka w miodzie Barta

Napoleonki

Kiedy byłam mała, napoleonka była najsmaczniejszą zabawą w kosmosie (na równi z rozkręcaniem zegarków na części, rozpuszczaniem sobie czekolady w palcach, dziabaniem lalek lutownicą i budowaniem szałasów z bratem). Za napoleonkę dałabym się pokroić (podobnie jak za wuzetkę, gameboya, 10 deko kokosanek i 10 deko małych pączków). Więc jak parę lat temu zajrzałam do Moniki i Łukasza i zasunęli na stół napoleonki, to żeżarłam im większość i grzecznie opuściłam lokal dopiero z przepisem wyduszonym z pani domu, która też niespecjalnie lubi się narobić w kuchni.

Continue reading Napoleonki

Szwedzkie pierniczki “pepparkakor”

Łaziłam sobie kiedyś po Ikei i nagle woń dobra w nos mnie uderzyła. Miła pani w żółtym tiszercie dała mi karteczkę z przepisem i zapomniałam o tym. Parę lat później przyszła Zuza i tak sobie siadłyśmy na krawędzi przedświątecznego doła, jarałyśmy szlugi i omawiałyśmy bezsens tego wszystkiego oraz że ludzie są do dupy. Żeby zająć czymś ręce, pierdolnęłyśmy kilkaset pierniczków. No, do tego zmierzałam — pieczenie kilkuset pierniczków należy przeprowadzać co najmniej w dwie osoby. Jedna się zarżnie i zanudzi.

Continue reading Szwedzkie pierniczki “pepparkakor”