Wiem, wiem, przepis wygląda wyszukanie, a nazwa potrawy brzmi niepraktycznie, ale to zupełny pozór mylący i nieprawda. Sałatę robi się w kilku prostych krokach, a potem się mruczy podczas jedzenia, nawet jeśli tak jak ja nie urodziliście się królikami i zielenina nie jest podstawą (ani nawet uczciwym elementem) diety. For the record, przez “dieta” rozumiem “sposób odżywiania”, nie “sposób odchudzania”. Nie ślinicie się od tego widoku? To znaczy, że nie zaznaliście. Niech przemówi Meri łagodnym głosem:
Tag Archives: pieczenie
Musaka Kingi
Kinga jest sąsiadką z naprzeciwka, z którą jak nawiązałyśmy łączność, to skończyłyśmy o czwartej nad ranem. Wpadła kiedyś na obiad czwartkowy, popatrzyła na nerdy, nerdy popatrzyły na nią, otchłań powiedziała, że jest głodna, więc Kinga zapowiedziała musakę. Twierdzi, że robi to się jakieś dwie godziny i najwięcej jebania jest obieraniem ziemniaków.
Miętus Phonera
Phoner przychodził kiedyś pograć na plejstejszyn. Przynosił jakieś wydruki, siadał pod telewizorem i mieliśmy go z głowy na dwa dni — przechodził gry cicho, bezwonnie i morderczo systematycznie, a drzemał niepostrzeżenie. Poniżej prawie niezredagowany przepis na miętusa, którym nas czasem karmił.
Chlebek z rozmarynem Merigold
Jak się robi imprezy z nerdami, trzeba zadbać o płodozmian, to znaczy na gospodarzu spoczywa odpowiedzialność za to, żeby raz na jakiś czas odwirować i wpuścić świeżą krew. Jak się tego nie zrobi, w pożycie wkrada się monotonia. Nerdy są jak inżynier Mamoń, lubią to, co już znają, zatem nowych nerdów trzeba wprowadzać ostrożnie i z wyczuciem.
Tarta indykowa
Z tartą jest robota, ale wychodzi fajna — można trochę zjeść, resztę schować do lodówki, a potem brać sobie po kawałku do pracy i odgrzewać w mikrofali albo szamać na zimno. U mnie w fabryce kawałek tarty kosztuje 12 zeta, stąd w ogóle zaczęłam kombinować, jak ją zrobić; sfrankensztajonowałam wszystkie przepisy na otre tarty, jakie znalazłam w domu i w zagrodzie, i oto. Jestem pewna, że wychodzi mniej niż dycha za kawałek.
Ciasto z zakalcem i węgierkami
Któregoś smętnego jesiennego wieczoru w pracy szefowa podyktowała mi ten przepis z pamięci. Zakalec gwarantowany, jeszcze ani razu nie udało mi się go spieprzyć.
Szwedzkie pierniczki “pepparkakor”
Łaziłam sobie kiedyś po Ikei i nagle woń dobra w nos mnie uderzyła. Miła pani w żółtym tiszercie dała mi karteczkę z przepisem i zapomniałam o tym. Parę lat później przyszła Zuza i tak sobie siadłyśmy na krawędzi przedświątecznego doła, jarałyśmy szlugi i omawiałyśmy bezsens tego wszystkiego oraz że ludzie są do dupy. Żeby zająć czymś ręce, pierdolnęłyśmy kilkaset pierniczków. No, do tego zmierzałam — pieczenie kilkuset pierniczków należy przeprowadzać co najmniej w dwie osoby. Jedna się zarżnie i zanudzi.
Pieczone ziemniaki z kalafiorem w jogurcie
Przepis znalazłam na skrawku papieru wyrwanego z babskiej gazety (chyba Obcasów), z braku innego zajęcia wykonałam. Test na nerdach przebiegł pomyślnie, a miska została wylizana zdecydowanie zbyt szybko. Dużo roboty z tym nie ma, tylko smażenie w głębokim oleju w warunkach bojowych między jedną wódką a drugą jest trochę nieporęczne.