Wiem, wiem, przepis wygląda wyszukanie, a nazwa potrawy brzmi niepraktycznie, ale to zupełny pozór mylący i nieprawda. Sałatę robi się w kilku prostych krokach, a potem się mruczy podczas jedzenia, nawet jeśli tak jak ja nie urodziliście się królikami i zielenina nie jest podstawą (ani nawet uczciwym elementem) diety. For the record, przez “dieta” rozumiem “sposób odżywiania”, nie “sposób odchudzania”. Nie ślinicie się od tego widoku? To znaczy, że nie zaznaliście. Niech przemówi Meri łagodnym głosem:
Istota sałaty:
- mieszanka sałat — lodowa, rzymska, ew. masłowa, ale masłowa szybko więdnie
- świeży szpinak
- rukola
- pomidory
- cukinia
Na paseczki wołowiny:
- steki z wołowiny
Masło czosnkowe:
- osełka masła
- główka młodego czosnku
- sól
- pół płaskiej łyżeczki ostrej papryki
Oprócz tego:
- olej z pestek winogron
- czerwona cebula
- cytryna (będzie potrzebne sporo soku)
- czosnek
- mozzarella
- milion małych bułeczek
- rozmaryn suszony
Akcesoria:
- wielka micha do mieszania wszystkiego [a jeszcze lepiej dwie wielkie michy i ze dwie mniejsze pomocniczo]
- deska do krojenia, nóż
- pergamin się przyda
- patelnia
- kuchenka
- piekarnik
Cukinię zamarynowałam bardzo krótko w oleju i rozmarynie, potem usmażyłam.
[Umyła cukinię, dała Kubie pokroić na skośne plasterki grube na circa 1,5 cm. Do miski wlała tyle oleju i wsypała tyle rozmarynu, żeby każdy kawałek dało się w tym wypaćkać. Wypaćkane kawałki cukinii trzymała na patelni do zmięknięcia i tylko odrobinki objawów przysmażenia. W czajniku odbija się goły facet, nie wiem, czy widzicie].
Steki zamarynowałam w odrobinie oleju, soku cytrynowym i pieprzu (bez soli — sól na koniec smażenia). Usmażyłam je na tej samej patelni co cukinię i pokroiłam je w wąskie paseczki.
Zieleninę wrzuciłam do miski i polałam sosem. Na sos składał się olej, sok z półtorej cytryny, sól, pieprz i odrobina wody. Do sosu włożyłam też cebulkę pokrojoną w cieniutkie paseczki. Można też dać ząbek czosnku zmiażdżony dokładnie.
Połączyłam wszystko.
Osełkę masła ogrzałam przez 15 sekund w mikrofalówce. Prawie główkę młodego czosnku pokroiłam i rozgniotłam z solą. Dosypałam pół płaskiej łyżeczki ostrej papryki. Powstało masło czosnkowe.
Starłam mozzarellę, pokroiłam małe bułeczki na pół, posmarowałam masłem czosnkowym, zapiekłam z mozzarellą na wierzchu w temperaturze ok. 150 stopni przez kilka minut (jakieś 10 min albo do stopienia sera).
I tak ;)