Któregoś dnia przyszła do nas Julia, usiadła przy kaloryferze i chyba dobrze się poczuła, bo potem znów usiadła. Zwykle naraża nas na obłędne ciastka, dziś postanowiła unieruchomić nerdy potrawką kurzo-ryżo-warzywo.
Brownie Jareckiego aka zakalec kontrolowany
Browniesy są straszne. Powinny być zakazane przez jakąś konwencję (szwajcarską może nie, to byłoby nie fair). XI przykazanie mojego brata – jedz brownie Jareckiego. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia, zgadnijcie czemu. Nie zgadniecie. Mam jeszcze kilka kawałków w lodówce. Nie dostaniecie. Nikt nie będzie patrzył na brownie. Moje. Zrób sobie swoje. Niech mówi autor, bo chwilowo jestem nieszczelna.
Continue reading Brownie Jareckiego aka zakalec kontrolowany
siódme
Miałam miłą przygodę z Amazonem parę miesięcy temu. Kupiłam książkę na Kindla jednym klikiem, wrum wrum synchronizacja, przystąpiłam do czytania. Bardzo dobra książką, rockowe porno wesołej autorki, która lubi seks i ciężką muzykę. Pierwsza część gratis, trafiłam przypadkiem, druga za tyle dularów, ile powinna kosztować. Lubię ten rodzaj promo.
słowa cięcie gięcie
Tłumaczymy się na angielski. Chętnych do współudziału w zbrodni na języku zapraszam do wątku na G+ lub do komentarzy. (W wątku znajdziecie linka do roboczych tłumaczeń oraz do zaniedbanych do tej pory odcinków, wybierać, przebierać :)
We’re translating nerdkya! You can help at G+. And here is our work so far.
świąteczne gry wojenne
Jeśli lubicie swoją rodzinę, sprzedam Wam patent na zajebistą zabawę wigilijną. Ciotka przywiozła ją z Danii. Potrzebne będą co najmniej dwie kostki sześciościenne i stoper oraz po dwa małe pakunki od osoby. Gra jest dla dorosłych sprawnych fizycznie.
prawdziwa twarz św. mikołaja
Od 2007 r. niewiele się zmieniło (nocia była: alleluja i do przodu). Może tyle, że nie ojcowie umierają, tylko koty, nie pracuję już w drugi dzień świąt oraz zrobiłam listę prezentów, co jednak ułatwia życie. Oraz ludzie z tzw. mojego pokolenia zaczęli przed świętami piec rzeczy, a niektórzy nawet szykować własne wigilie. Macocha już podpuszcza brata i mnie, że “w przyszłym roku to hoho, musicie przecież poćwiczyć te przepisy, zanim doszczętnie nam rozum odbierze”.
Ale że św. Mikołaj to palant, przypomniałam sobie ostatnio, przegrzebując ostatnie pudła po przeprowadzce. Spójrzcie tylko na portret pamięciowy, który wykonałam w latach 80. zeszłego wieku:
#ponur
Kiedy czasem niechcący oglądam polskie demotywatory, cycki mi opadają z szelestem. No dobra, czasem chcący. Robiliśmy sobie kiedyś co czwartek taki przegląd. Jak na co dziesiątej stronie usto nam drgło, było święto. To pomysł na najgorszą drinking game w kosmosie. Rany, jaka słabość w narodzie.
chwila nieuwagi
na szczęście słuch po jareckim nie zaginął