Category Archives: statek matka

obiecany kawałek o sensie życia

Niektórzy uważają, że stan spełnienia poznać po tym, że człowiek umie się zatrzymać. Żeby zachwycić się sroką tańczącą na trawie, czułością dłoni albo pięknym zachodem słońca. Że umie zasmucić się pogodnie, nie boi się wpaść w melancholię, doznać refleksji. Lubi sprawić sobie przyjemność, rozsmakować się w niej i cieszyć się drobiazgami.

Continue reading obiecany kawałek o sensie życia

bo w tym cały jest ambaras

Mój dobry przyjaciel R. zajumał mi temat. Zajumał nieświadomie, rozwinął znakomicie, zakończył celnie, zresztą i tak jemu wolno, dożywotnio i z pocałowaniem w trąbkę.

Mianowicie od dłuższego czasu noszę się z jakimś nośnym tematem heteroseksualno-damsko-męskim. Jestem w tym miszczem, gdyż umiem się skomunikować, z kim tylko sobie życzę. Jest to oznaką wysokich umiejętności społecznych, a nie wątłego kręgosłupa, jak twierdzą niektórzy oszczercy (głównie ci, z którymi komunikować się nie życzę). Punkty będą trzy:

  1. Jak złapać fajnego faceta
  2. Jak złapać fajną kobitkę
  3. Jak złapać Boga za nogi

Continue reading bo w tym cały jest ambaras

wymaz i posiew

Jeśli chorowałeś/aś na gardło w styczniu i w lutym po trzy tygodnie i w połowie marca dostajesz 39 stopni, to nie cieszysz się, że zostały już tylko dwa tygodnie miesiąca, ino wsiadasz na hulajnogę, na liczniku ustawiasz zeszły tydzień albo dwa (mnie cechują spryt i obywatelskie nieposłuszeństwo, więc obyło się bez podróży w czasie), wstajesz rano, nie myjesz zębów, nie jesz, pijesz najwyżej wodę, bierzesz jakieś 40 zeta i pędzisz do laboratorium, żeby zrobić sobie wymaz z gardła.

Laborant: zamknę drzwi, te dźwięki są dziwne.
Pacjent: jakie dźwięki?

Laborant(ka) weźmie patyczek w jedną rękę, a w drugą Twój język w serwetkę. Po chwili charczysz, kwiczysz, smarkasz i łzy ciekną Ci jak grochy po policzkach.

Potem Twoje bakterie zostaną zahodowane i nękane, aż okażą słabość. Kiedy wyniki są gotowe (circa po tygodniu), zanosisz je do internisty razem ze swoim gorącym ciałem, a internista albo wypisuje receptę (jeśli chce zapisać biseptol, mów, że po nim wymiotujesz, krwawisz oczami, masz wysypkę w istotnych rejonach — wymyśl coś, a potem szybko idź do innego lekarza), albo wysyła Cię w trybie pilnym do laryngologa.

Laryngolog obejrzy gardło i kartkę z laboratorium, popyta o to i owo, po czym powie, że ostatnio dostawałeś/aś antybiotyki, na które Twoja baktera jest oporna, ale za to znakomicie Cię osłabiły. Zapisze coś, co wreszcie zadziała, zaprosi na kontrolę po tygodniu i obieca, że Cię wyleczy (niepokojące — może oznaczać pół roku łykania penicyliny). Każe płukać gardło roztworem soli (albo sody albo wody utlenionej — chyba kogoś pojebało). Rozwieje złudzenie, że ssanie ma sens (mowa o różnych tabletkach na gardło) inny niż dla smaku.

Swoją drogą tytuł brzmi jak tytuł motywacyjnej piosenki żniwnej, ne?

Do poczytania: Kronika działalności klubu Prasy i Książki “RUCH” w Napolu (fragmenty)

wpisójcie miasta, kture popierajom

Alex mnie w coś wpierdolił. Chyba chodzi o to, że mam napisać pięć jakichś fascynujących rzeczy o sobie, a potem wpierdolić kolejne pięć osób. Nie do końca kumam. (S. mówi, że teraz nie mówi się, że się nie kuma, tylko że się nie kąsa fabułki). No to napiszę o tym, o czym nie planuję blogować, więc ten raz musi Wam starczyć. Naści:

1. niekoniecznie wiesz, kim jestem, i niekoniecznie musi Cię to obchodzić (ale za to dowiesz się o mnie więcej, niż masz ochotę, a ja o Tobie nie)
2. mam sierściuchy (i jeden właśnie usiłuje się powiesić na szelkach mojej lepszej połowy, próbując zachęcić je do wyuzdanego seksu)
3. szalenie podobają mi się stare blizny (raczej nie te robione specjalnie i bez sensu, tylko powypadkowe, przypadkowe i ew. pooperacyjne)
4. mam za sobą (w znakomitej większości miłe sercu i dupie) związki z osobami więcej niż jednej płci, narodowości i orientacji seksualnej
5. moje drugie imię (tzw. chrzestne) zostało wybrane własnoręcznie przeze mnie pod kątem wstępu do Akademii Pana Kleksa
7. in just seven days i can make you a man

Zabawopsujnie wytypuję typa, który z pewnością serdecznie tę zabawę oleje: radkowiecki (haniuta, yaal i mmazur popsuli mi szyki, nie olewając w trakcie mojego pisania, pozostali nawet wcześniej, a piątego nie wymyślę).

grawitacja

Dlaczego ludzie robią rzeczy, których nie chcą, ale muszą? Nie mówię o tym, że muszą wyrzucić śmieci albo umyć zęby przed snem (bo nie muszą, najwyżej będą mieć trochę syfu i będzie im jechało z pyska). Mówię o tym, że chodzą do pracy, której mają serdecznie dosyć (bo szef jest bucem, kołorker pierdzi twarzą, narzędzie pracy pamięta bitwę pod Termopilami, ale za to płacą zupełnie kiepsko). Albo żyją 125 lat z kimś, kto wyłącznie warczy, kwęka, przestał lubić bzykanie w okolicach stanu wojennego, dwa lata temu zmienił perfumy na zgniłośledziowe, a od jego/jej towarzystwa milsze jest spożywanie tłuczonego szkła z musztardą.

Continue reading grawitacja

próby samobójcze

Kolejne trzy tygodnie zaległego urlopu i od razu zapalenie krtani skrzyżowane z awarią kręgosłupa. Umieram na szezlongu pod kocem. Zeszłym razem było zapalenie gardła, więc można założyć, że następnym razem czeka mnie zapalenie oskrzeli. A jeszcze następnym, jak słusznie zaważyła s., zapalenie płuc.

E. smsnęła: “Jak mi w grecji taki numer wywiniesz sprzedam cie na kebab zlym grekom z poludnia”. Myślę, że na wyjazd z E. wezmę urlop bieżący.

Co mi przypomniało moją niedawną próbę samobójczą przez smsy:

N.: Jak się masz, chorasku?
R.: Skończyły mi się książki i seriale, jutro będę w pracy.
N.: Jak przyjdziesz chory, to Ci jebnę.
R.: Jaki chory, gdzie chory, antybiotyki brałem, wszystko we mnie umarło.
R.: I nigdy, kurwa, przenigdy więcej nie mów do mnie chorasku.

Do poczytania: http://lcamtuf.coredump.cx/focusbug/.