All posts by niekoniecznie

wymaz i posiew

Jeśli chorowałeś/aś na gardło w styczniu i w lutym po trzy tygodnie i w połowie marca dostajesz 39 stopni, to nie cieszysz się, że zostały już tylko dwa tygodnie miesiąca, ino wsiadasz na hulajnogę, na liczniku ustawiasz zeszły tydzień albo dwa (mnie cechują spryt i obywatelskie nieposłuszeństwo, więc obyło się bez podróży w czasie), wstajesz rano, nie myjesz zębów, nie jesz, pijesz najwyżej wodę, bierzesz jakieś 40 zeta i pędzisz do laboratorium, żeby zrobić sobie wymaz z gardła.

Laborant: zamknę drzwi, te dźwięki są dziwne.
Pacjent: jakie dźwięki?

Laborant(ka) weźmie patyczek w jedną rękę, a w drugą Twój język w serwetkę. Po chwili charczysz, kwiczysz, smarkasz i łzy ciekną Ci jak grochy po policzkach.

Potem Twoje bakterie zostaną zahodowane i nękane, aż okażą słabość. Kiedy wyniki są gotowe (circa po tygodniu), zanosisz je do internisty razem ze swoim gorącym ciałem, a internista albo wypisuje receptę (jeśli chce zapisać biseptol, mów, że po nim wymiotujesz, krwawisz oczami, masz wysypkę w istotnych rejonach — wymyśl coś, a potem szybko idź do innego lekarza), albo wysyła Cię w trybie pilnym do laryngologa.

Laryngolog obejrzy gardło i kartkę z laboratorium, popyta o to i owo, po czym powie, że ostatnio dostawałeś/aś antybiotyki, na które Twoja baktera jest oporna, ale za to znakomicie Cię osłabiły. Zapisze coś, co wreszcie zadziała, zaprosi na kontrolę po tygodniu i obieca, że Cię wyleczy (niepokojące — może oznaczać pół roku łykania penicyliny). Każe płukać gardło roztworem soli (albo sody albo wody utlenionej — chyba kogoś pojebało). Rozwieje złudzenie, że ssanie ma sens (mowa o różnych tabletkach na gardło) inny niż dla smaku.

Swoją drogą tytuł brzmi jak tytuł motywacyjnej piosenki żniwnej, ne?

Do poczytania: Kronika działalności klubu Prasy i Książki “RUCH” w Napolu (fragmenty)

narządy w czasie stosunku

Jest taki zajebisty plan, żeby sprzedaż i posiadanie pornografii było karane, bo od niej młodzież robi się agresywna. Poważnie, więzieniem, żadne tam grzywny i grożenia palcem. A definicję pornografii niedługo ustali plenum.

Pamiętam jeszcze, jak dawno temu wynajmowaliśmy mieszkanie w pięciu chłopa i jeden przyniósł z pracy informację, że nie będzie już pornografii. O rany, jaka rozpacz była. Zostały tylko dwa dni, więc rzuciliśmy się na kioski celem zaopatrzenia w narządy w czasie stosunku. W weekend zrobiliśmy stypę, a potem tydzień żałoby (odbywanej głównie w podgrupach na meblach domowych).

Kołorker wczoraj powiedział, że ktośtam mądry albo uczony kiedyś powiedział, że historia powraca po latach jako farsa. Za mojego krótkiego życia w polityce już wszystko było co najmniej dwa razy i, szczerze mówiąc, za drugim razem już tylko smells funny. Teraz zostało mi czekać na bojówki, które przewiskają nam chatę, znajdą całą tę obrzydliwą pornografię, którą zbieram z niesłabnącym zamiłowaniem, i pozbawią nas łazienkowej lektury. A potem wsadzą nas do ciupy, gdzie nauczymy się paru zupełnie nowych sztuczek pissing fisting i rozmazing.

R.: chuj czasopisma, ale co, będą od ISPów logi brać, żeby analizować, jakie strony oglądam? To? To mi taki popap wyskoczył, ja sobie panie władzo muzykę klikałem a tu nagle, no wstrętne po prostu
N.: ciekawe, gdzie znajdą gościa, który będzie umiał i analizować logi, i chciał robić coś takiego

Znaczy, przyznam, że trochę rozumiem. Taki polityk jeden z drugim obejrzą sobie przypadkiem czasopismo pełne zadowolonych, gołych, cycatych laseczek w otoczeniu wielkich pałek, potem łypną na swoje żony i w swoje portki, to nie dziwne, że dostają ataku agresji i chcą przed tym uchronić rzesze rodaków. A ja znów należę do mniejszości, tym razem takiej, którą narządy w czasie stosunku przyjemnie rozluźniają. Bardzo to nieobywatelskie.

wpisójcie miasta, kture popierajom

Alex mnie w coś wpierdolił. Chyba chodzi o to, że mam napisać pięć jakichś fascynujących rzeczy o sobie, a potem wpierdolić kolejne pięć osób. Nie do końca kumam. (S. mówi, że teraz nie mówi się, że się nie kuma, tylko że się nie kąsa fabułki). No to napiszę o tym, o czym nie planuję blogować, więc ten raz musi Wam starczyć. Naści:

1. niekoniecznie wiesz, kim jestem, i niekoniecznie musi Cię to obchodzić (ale za to dowiesz się o mnie więcej, niż masz ochotę, a ja o Tobie nie)
2. mam sierściuchy (i jeden właśnie usiłuje się powiesić na szelkach mojej lepszej połowy, próbując zachęcić je do wyuzdanego seksu)
3. szalenie podobają mi się stare blizny (raczej nie te robione specjalnie i bez sensu, tylko powypadkowe, przypadkowe i ew. pooperacyjne)
4. mam za sobą (w znakomitej większości miłe sercu i dupie) związki z osobami więcej niż jednej płci, narodowości i orientacji seksualnej
5. moje drugie imię (tzw. chrzestne) zostało wybrane własnoręcznie przeze mnie pod kątem wstępu do Akademii Pana Kleksa
7. in just seven days i can make you a man

Zabawopsujnie wytypuję typa, który z pewnością serdecznie tę zabawę oleje: radkowiecki (haniuta, yaal i mmazur popsuli mi szyki, nie olewając w trakcie mojego pisania, pozostali nawet wcześniej, a piątego nie wymyślę).

grawitacja

Dlaczego ludzie robią rzeczy, których nie chcą, ale muszą? Nie mówię o tym, że muszą wyrzucić śmieci albo umyć zęby przed snem (bo nie muszą, najwyżej będą mieć trochę syfu i będzie im jechało z pyska). Mówię o tym, że chodzą do pracy, której mają serdecznie dosyć (bo szef jest bucem, kołorker pierdzi twarzą, narzędzie pracy pamięta bitwę pod Termopilami, ale za to płacą zupełnie kiepsko). Albo żyją 125 lat z kimś, kto wyłącznie warczy, kwęka, przestał lubić bzykanie w okolicach stanu wojennego, dwa lata temu zmienił perfumy na zgniłośledziowe, a od jego/jej towarzystwa milsze jest spożywanie tłuczonego szkła z musztardą.

Continue reading grawitacja

analiza matematyczna dla opornych

Analiza matematyczna podobno nie jest prostym przedmiotem do zdania. Po mieście krążą legendy o ludziach, którzy na polibudach zdawali analizę przez parę lat. Dla kogoś, komu religia zabrania mnożenia ułamków i podnoszenia do potęgi (czyli dla mnie), analiza może wyglądać jak taka wielka góra lodowa, na którą wchodzą nadludzkim wysiłkiem tylko niektórzy. Spieszę donieść, że na czubku czeka nauczyciel, który obrzydził nam matematykę, i trzeba mu obić gębę. Najlepiej w zerowym terminie egzaminu z analizy matematycznej u (absolutnie fantastycznej) dr A.T. na pierwszym semestrze.

Jak to zrobić i mieć z czapki:

  • Bywać na czatach, choć są niemożebnie stresujące. Prowadząca posiadła sztukę przelewania wiedzy po światłowodzie prosto w pusty łeb, bez użycia przemocy.
  • Prosić prowadzącą o sztuczki. Takie na zauważenie bez liczenia różnych drobiazgów (które, jak się okaże, przydadzą się na teście).
  • Mniej więcej od połowy kursu domagać się testów próbnych i je roztrzaskiwać. Można w ten sposób zatrybić mechanizmy; można też zakuć, zdać, zapomnieć. Druga opcja jest o tyle niepraktyczna, że trzeba będzie czynność powtórzyć m.in. na metodach numerycznych.

Nie można mieć ściągi, ale tablice matematyczne jak najbardziej, więc jesteśmy uratowani.

teoretyczne podstawy informatyki dla opornych

To akurat jest proste. Żeby zdać egzamin u dr. M.M. na semestrze 1, trzeba znaleźć u niego na stronie listę pytań z TPI, opracować je (albo znaleźć na wuwu nasze grupowe opracowania i je uzupełnić), wysłuchać wykładu, zamknąć oczy, pomyśleć o Anglii i napisać odpowiedzi na trzy pytania.

Moje ulubione:

  • Jaką siecią jest Internet?
  • Co to jest pamięć Extended w mapie pamięci DOS?
  • Z czego wynika szczególna rola poczty elektronicznej w Internecie?
  • Z czego wynika szczególna rola systemu Microsoft Windows?

Na ostatnie pytanie nie odpowiadamy linuksem, bo egzaminator zdaje się uważa linuksiarzy za łobuzów, którzy podkopują słuszną pozycję rynkową Microsoftu.

algorytmy i struktury danych dla samotnych i zakochanych

Jak zdać egzamin u dr. P.M. na semestrze 2? Proponuję albo fartem, albo złożeniem na ołtarzu nauki całego czasu poświęcanego do tej pory pracy, rodzinie i chodzeniu na piwo. Znaczy, jeśli nie jesteś akurat zdolnym programersem, który obudzony w środku nocy dźwiękiem przeładowywanej broni przy uchu wyrecytuje na baczność kod sortowania stogowego w dżawie.

Akurat ja jestem programersem niezdolnym (osobliwie jeśli chodzi o dżawę), ale jak zacisnę zęby i pośladki, to z pianą na pysku i manualem przed oczami w końcu napiszę coś prostego. Mam z grubsza jasność, jak leci Fibonacci (na dwa sposoby nawet), wyszukiwanie binarne, sortowanie szybkie i lista dwukierunkowa (taki schemat z prostokącików i strzałek dałoby się nawet swego czasu sprokurować), ale koncepcja, że mam je napisać z głowy, wydaje mi się głęboko niesłuszna. Pomysł, że mam je napisać z głowy na kartce papieru, to szczyt dowcipu. Doprawdy, pani Euzebio, hu hu hu. Czystej kartce, nawet nie w kratkę!

Co więc można było zrobić?

  • strategicznie umieścić sobie kartki z wydrukowanym kodem, a następnie cicho i bezwonnie zrzynać (w pełni potępiamy te praktyki)
  • zaryzykować narysowanie grafu (w końcu dr P.M. powiedział, że chce zobaczyć, czy rozumiemy algorytmy, a w treści zadania nie było “napisz w javie”)
  • mieć nadzieję, że egzaminator wyrzuca prace bez czytania i stawia ocenę na podstawie laborki (kiedy to można korzystać z pomocy naukowych) oraz stopnia zamazania kartki długopisem

Powodzenia. <:

matematyka dyskretna dla opornych

Przypomniało mi się, jak dr A.M. przy okazji numerków przybliżała nam istotę funkcji dyskretnej: “nie gapi się cały czas, tylko zagląda”. Jak zajrzeć tylko raz na egzamin z matematyki dyskretnej u dr. K.L. na semestrze 2?

Na platformie oddawać zadania na czas, znaleźć jakiś błąd w materiałach, domagać się testów próbnych i je przerobić, wejść na czata i poprosić o pozwolenie na ściągę 10x10cm. Kojarzyć (np. metodą trzykrotnego przygotowywania sobie ściągi za każdym razem skracanej):

  • proste działania na macierzach
  • postawowe relacje
  • rodzaje grafów i jak wyglądają ich macierze
  • stopniowanie wierzchołków (bo z tego robić ściągę to obciach, koledzy będą się z Ciebie śmiali)
  • rodzaje i podstawowe pojęcia dotyczące dróg
  • ciągi arytmetyczne i geometryczne
  • ciąg Fibonacciego
  • kiedy zbiory są rozłączne, a kiedy nie
  • do czego służą: kombinacje, kombinacje z powtórzeniami, wariacje, wariacje z powtórzeniami, reguła iloczynu

…a na ściądze zmieścić:

  • wzór na odejmowanie macierzy
  • relacje: porządku, liniowego porządku, równoważności
  • zasadę abstrakcji
  • twierdzenie Eulera (wzór)
  • def. drogi Eulera i ciągu Eulera
  • sposób na wyznaczanie postaci jawnej ciągu (tricky part)
  • wzory na kombinacje, kombinacje z powtórzeniami, wariacje, wariacje z powtórzeniami, regułę iloczynu
  • wzór na wyznaczanie permutacji odwrotnej (na wszelki wypadek)
  • reguły związane z dwumianem Newtona
  • reguły związane z liczbami Stirlinga (mnie się te dwie rzeczy w ogniu walki myliły, więc na wszelki wypadek na mojej ściądze były niekoniecznie dozwolone trójkąt Pascala i tabelka do wyznaczania liczb Stirlinga)

No, i na piątkę powinno wystarczyć. <: