Był kiedyś w Warszawie Taco Bell i już go nie ma. Kiedy dowiedziałam się, że się zwijają, włożyłam swój najlepszy dekolt i zrobiłam takie oczka do jednego pana, który tam pracował, i ten pan nie był odporny na któryś z tych bodźców. Wyznał mi w sekrecie, jak zrobić sos serowy do frytek. Mam nadzieję, że mu się wiedzie z płcią mu atrakcyjną i zdrowie dopisuje.
Potrzebne będzie:
- frytki mrożone do pieczenia w piekarniku (ilość dowolna)
- blacha do pieczenia
- pergamin do pieczenia
- piekarnik
- serki topione — te tanie, prostopadłościenne, w złotku; najlepszy jest Złoty Ementaler, ale Gouda też styknie — jedno opakowanie na pół kilo frytek
- jedno chlapnięcie niechudego mleka na jedno opakowanie serka
- rondelek (półlitrowy do trzech opakowań serka, większy na więcej)
- kuchenka albo mikrofalówka
- drewniana łyżka
- sól
Rozgrzewamy piekarnik do tylu stopni, ile piszą z tyłu paczki frytek.
Wykładamy blachę pergaminem, wysypujemy frytki, rozkładamy równomiernie. Wkładamy do piekarnika na tyle, ile trzeba. Frytki mają być zezłocone po wierzchu i upieczone w środku.
Wrzucamy serki w małych kawałkach do rondelka, zalewamy mlekiem. Im mniej mleka, tym gęstszy sos, ale też trudniej go rozpuścić, nie przypalawszy. Włączamy nieduży gaz i rozpuszczamy serki, ciągle mieszając drzewienną łyżką. Jeśli mleko zacznie się gotować, zdejmujemy na chwilę z gazu (nie przestajemy mieszać).
Jeśli mamy mikrofalówkę, jest prościej, bez mieszania i przypalania — wrzucamy serek do miseczki i włączamy na minutę albo dwie przy 360 W i gotowe. Można podgrzewać wielokrotnie. Można dodać mleko, pomieszać i włączyć jeszcze raz. Bez mleka robi się kożuch, ale kamon. Z mlekiem nie próbowałam, bo lubię gęsto.
Sos ma być aksamitny. Jeśli w oczekiwaniu na frytki wystygnie i zrobi mu się kożuch, który nam przeszkadza, podgrzewamy (ciągle mieszając), aż się rozpuści. Mnie nie przeszkadza.
Wysypujemy frytki na talerz, solimy i/albo polewamy sosem. Moim zdaniem najlepiej maczać frytki w sosie sztuka po sztuce ~(: