Dziś prezentujemy pyszny sos do wszelkiego makaronu, który nie jest makaronem spagetti. Konkretnie to Zill zaraz zaprezentuje. Uraczył nas nim niespodziewanie, kiedy porzuciliśmy już wszelką nadzieję. Wykonał takim chyłkiem, a pożarliśmy tak błyskawicznie, że nie zdążyłam uwiecznić. Przepis jest sformułowany w sposób łagodny, ponieważ melepeci kuchenni tacy jak ja też powinni mieć szansę przygotować własnoręcznie coś smacznego i efektownego. Oddaję mikrofon:
Makaron z sosem tuńczykowym jest daniem zupełnie niedietetycznym, za to odpornym na wahania proporcji i dobrze skalującym się. Do posiłku na dwie osoby potrzebne są:
- jedna średniej wielkości lub duża cebula
- małe opakowanie śmietany 18%
- między 100g a 200g pieczarek
- jedna płaska puszka tuńczyka w sosie własnym
- między 25g a 50g sera pleśniowego (twardego z żyłkami, a nie miękkiego ze skórką)
- przyprawy wedle uznania (kanonicznie: ząbek czosnku)
- około 1/3 standardowej sklepowej paczki makaronu dowolnego (ale raczej nie spaghetti)
- oliwa bądź inny olej do smażenia
- woda z kranu
- patelnia, w miarę możliwości głęboka
- garnek
- łopatka do mieszania zawartości patelni
- deska do krojenia
- sitko
- nóż
- łyżeczka
- opcjonalnie: wyciskarka do czosnku
- dwie miski i dwa widelce
Cebulę obieramy.
Pieczarki płuczemy i urywamy im nóżki. Nóżek nie wyrzucamy. Kapelusze możemy obrać ze skórki, jeśli nam to sprawi przyjemność.
Stawiamy patelnię na średnim ogniu i wylewamy na nią cienką warstwę oliwy.
Kroimy cebulę: przekrajamy na pół, każdą połówkę na trzy, a następnie w poprzek na dosyć cienkie paski. Wrzucamy na patelnię.
Jeżeli przygotowujemy wersję dla większej liczby osób, to pokrojoną cebulę od razu wrzucamy, po czym bierzemy się za następną (nie czekamy, aż nam urośnie góra cebuli). Regularnie przerzucamy zawartość patelni łopatką, bo chcemy ją zeszklić, ale nie chcemy jej rumienić.
Kroimy pieczarki: nóżki w poprzek, kapelusze na pół i w poprzek, grubość według uznania. Pieczarek nie wrzucamy na patelnię, dopóki cała cebula się nie zeszkli. Natomiast gdy cebula jest już zeszklona, możemy dorzucać pieczarki na bieżąco, w miarę krojenia, zamiast wszystko na raz.
Mieszankę pieczarkowo-cebulową od czasu do czasu mieszamy łopatką, aż wszystkie kawałki pieczarek zrobią się ciemne i pokurczone. Zajmie to chwilę. Możemy trochę przykręcić ogień, tak aby sok z pieczarek nie odparowywał tak szybko. Na razie nam nie przeszkadza.
W czasie gdy pieczarki dochodzą, kroimy ser pleśniowy we w miarę drobną kostkę. Otwieramy opakowanie śmietany i wrzucamy do niego pokrojony ser. Jeżeli mamy czosnek, to obieramy, miażdzymy w wyciskarce i wrzucamy do śmietany. Jeśli nie mamy wyciskarki, to siekamy czosnek nożem w jak najdrobniejszą kostkę i też styknie.
Śmietanę i dodatki do niej mieszamy łyżeczką.
Sprawdzamy stan pieczarek. Jeśli jeszcze nie są gotowe, czekamy, nie zapominając o mieszaniu łopatką od czasu do czasu.
Gdy pieczarki dojdą, otwieramy puszkę tuńczyka i całą zawartość wrzucamy na patelnię (płyn też). Tuńczyka dziubiemy łopatką na mniejsze kawałki i mieszamy z resztą zawartości patelni.
Wylewamy na patelnię śmietanę z dodatkami i mieszamy.
Po wymieszaniu bierzemy garnek, wypełniamy wodą i stawiamy na dużym ogniu.
Od sosu oczekujemy teraz dwóch rzeczy: że ser się rozpuści i że woda odparuje. Jeśli wcześniej skręciliśmy ogień, to teraz znów go podkręcamy. Od czasu do czasu nie zaszkodzi wymieszać.
Gdy woda w garnku zaczyna wrzeć, wrzucamy makaron. Jeżeli zdecydowaliśmy się na przyprawy inne niż czosnek, to teraz wrzucamy je na patelnię i mieszamy.
Sos na naszych oczach gęstnieje i ciemnieje. Gdy jest już dość gęsty jak na nasze upodobania, skręcamy do minimum ogień pod patelnią, ale nie wyłączamy całkowicie.
Ugotowany makaron wyrzucamy na sitko. Wyłączamy gaz pod patelnią.
Makaron wrzucamy do misek, na to kładziemy sos. Mieszamy i jemy widelcem.
Wariant 1: inne przyprawy.
Można zamiast czosnku dać na przykład bazylię i oregano.
Wariant 2: zero tuńczyka.
Przepis jest identyczny, tylko pomijamy tuńczyka. W efekcie na patelni jest znacznie mniej wody, więc sos jest gotowy szybciej, a my szybciej zmniejszamy gaz pod nim. Dobrze go potem czymś przykryć, żeby nie wystygł przedwcześnie.
Robię podobny sos, ale bez pieczarek, za to z dwóch puszek tuńczyka. Przy czym jedna jest z olejem, ten olej wylewam na patelnię i na nim podsmażam cebulę. A oprócz czosnku daję sporo pieprzu.
Pragnę tylko zauważyć, że czosnek w sumie może lepiejby było wycisnąć na patelnię z cebulą, zamiast do śmietany, więcej smaku puści.
Cały przepis się zastanawiałam: a jakby tak bez tuńczyka? Bo reszta miodzio. Toteż dzięki za ostatni akapit :)
Makaron wrzucamy do misek, na to kładziemy sos. Mieszamy i jemy widelcem.
Lepiej makaron do sosu, wymieszać i dopiero podawać. Zwłaszcza jeśli to np rurki – wszystko o wiele lepiej się połączy.
moja córka robi makaron z tuńczykiem znacznie prościej i tez jest pysznie. Po prostu gotuje makaron, odcedza i do gorącego jeszcze bardzo makaronu dodaje starty ser żółty (jaki jest pod ręką, bo jest to danie awaryjne), śmietane i tuńczyka z puszki, ale bez wody. Całość mieszamy dokładnie. Ser się w gorącym makaronie topi. Przyprawiamy wg uznania i natychmiast wcinamy. Danie błyskawica.
tak, sama też na koniec dorzucam makaron do patelni i mieszam w cieple przez chwilę. zanim na to wpadłam, regularnie nie wychodziła mi carbonara <:
aaa, bo bez pieczarek i cebulki (: nieodzownie spróbuję, lubię ekspres.
W mojej wersji: do ugotowanego makaronu dodaję puńczyka z tuszki w sosie własnym bez sosu, żeby nie było za mokro, plus odsączoną kukurydzę z puszki, plus trochę majonezu lub sosu jogurtowego dla smaku i lepkości. Nazywa się to sałatką makaronową, z uwagi na majonez lepiej jeść ciepłe lub chłodne, a nie gorące, chociaż mnie nie przeszkadza, jeśli nawet się zwarzy.
A ostatnio od kumpla dostałam przepis: makaron, tuńczyk w oleju i kapary, wymieszać, przyprawić, ewentualnie podgrzać. Też dobre :)