Jak zrobić leźniki, już wiemy. Karolina lubi leźniki, a także ma kreatywność w rejonie nadzienia. Kuba notował i wykon był niezły.
Potrzebne będzie:
- jedna duża cukinia
- circa 300 g cieniutko pokrojonego boczku (można kroić własnoręcznie albo kupić pokrojony, który jest droższy)
- słoik pomidorów suszonych w zalewie z oliwy
- sól (mało)
- patelnia
- nóż, deska
I. Zabójcza broń
Z plastrów boczku trzeba oddzielić tłuszcz i w zależności od upodobań: wywalić, dać psu lub wmasować w klatę wymawiając magiczne zaklęcie “Arterioskleroza, dziwko” (warto uprzednio sprawdzić, czy w domu nie ma dzieci). Część mięsną należy pokroić na kawałki o długości ok. 1 cm. Tak uzyskany boczek należy wstępnie podsmażyć tak, aby pozbyć się resztek tłuszczu. Po jego zlaniu z patelni dodać trochę oliwy z suszonych pomidorów – na tym będzie się smażyć całość farszu naleśnikowego.
II. Weźmisz zielono cukinie
Cukinię należy umyć, ale nie wolno obierać jej ze skóry! Następnie trzeba przekroić ją wzdłuż na pół i każdą z uzyskanych połówek pokroić na cienkie (ok.2 mm) plastry. Uzyskane w ten sposób dwa rzędy połówek trzeba przekroić jeszcze raz wzdłuż na pół i w ten sposób wejść w posiadanie dużej liczby ćwiartek plastra.
III. Suszone, czerwone pomidory
Kawałki należy wyjąć z zalewy i pokroić na paski.
IV. Czas naleśników
Od tego momentu smażenie/duszenie opiera się na oliwie = zalewie pomidorowej. Na rozgrzaną patelnię ze wstępnie podsmażonym boczkiem wrzucić uprzednio pokrojone pomidory i cukinię, bardzo oszczędnie posolić (boczek i pomidory są dość słone [moim zdaniem można tu nie solić wcale]) i dusić, aż całość będzie miękka i pyszna. Można już faszerować naleśnik. Po złożeniu całość warto chwilę podsmażyć – nadzienie będzie ciepłe, a naleśnik bardziej kruchy :)
Jako a – leniwa, b -niemająca psa, wzięłabym bekon.