Ktoś sprezentował mi malutką książeczkę o czekoladzie i przepis pochodzi stamtąd właśnie. Robi się to szybko i banalnie łatwo, mało sprzątania, a smak jest obłędny.
Potrzebne będzie:
- 125 g kostki masła (2 centymetry więcej niż pół)
- 250 g drobnego cukru; spoko może być zwykły, ale drobny fajoski (szklanka i 1/3 szklanki)
- kopiasta łyżka miodu
- 2 jaja
- 250 g mąki pszennej (koło półtorej szklanki)
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 60 g kakao, najlepiej ciemnego holenderskiego (pół szklanki)
- 1 szklanka mleka (nie chudego)
- 50 g ciemnej czekolady, może być Gorzka Wedla (pół tabliczki)
- mikser (najlepiej taki, co sam kręci)
- miska do miksowania
- sitko do przesiania mąki, kakao i proszku (albo taki specjalny przesiewacz, sprzedają je np. w Ikei, bajer)
- foremki do babeczek albo do muffinów
- tłuszcz do wysmarowania foremek (nie smalec! masło może być, sama używam oliwy, którą rozsmarowuję pędzelkiem)
- piekarnik
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Włączamy mikser, ucieramy masło z cukrem i miodem. Dorzucamy jaja bez skorupek, ucieramy długo, aż będzie jasne i dość gładkie. Dosiewamy mąkę, proszek do pieczenia i kakao, ucieramy. Dolewamy powoli mleko, upiwszy łyka. Masa ma być gęsta. Ucieramy wciąż.
Jeśli mamy samomiąchający mikser, niech nadal chodzi, jeśli nie — wyłączamy, bo będzie nam potrzebna ręka. Siekamy czekoladę (nożem na desce) na dość drobne kawałki. Włączamy mikser, dodajemy do michy, ucieramy chwilę, wyłączamy mikser.
Foremki smarujemy tłuszczem, nakładamy masę na oko, czyli do foremki (najwyżej kopiastą łyżkę — babeczki będą żwawo rosły i szkoda, gdyby wylazły).
Wkładamy babeczki do piekarnika i pieczemy przez 20 minut (jeden odcinek “Community”). W nowoczesnych piekarnikach nie włączamy teromoobiegu, bo ciacha się totalnie zjarają. A jeśli chcemy termoobieg, to ustawiamy temperaturę do circa 160 stopni.
Nie otwieramy piekarnika przed połową czasu pieczenia, bo nam się zsiądą albo dostaną zakalca (pewnie nic im nie będzie, ale nie zaglądaj). Gotowa babeczka powinna być sprężysta, ale te twarde też są smaczne.
Wyciągamy blachy, czekamy chwilę, bo gorące. Wyciągamy babeczki, a jeśli nie odchodzą łatwo od foremki, podważamy widelcem. Można je zamrozić, jeśli jakieś zostaną, a potem tylko pyk do mikroweli i jest miękkie śniadanko.
Fajny, prosty przepis. Dziękuję i pozdrawiam:o)