Na ten drineczek nerdy narzekają, że po co marnować dobrą tequilę, którą można znakomicie wypić w szocie. Ale jest smaczny i starcza na dłużej. Więc najpierw przepisy na szoty, a potem na drina.
Do szota w wersji pierwszej potrzebne będzie:
- tequila srebrna
- sól
- cytryna
- wilgotna ściereczka
Trunek nalać do kielonka. Cytrynę pokroić na ósemki, wydłubać pestki. Nasypać sobie szczyptę soli między kciuk a palec wskazujący, w tę samą dłoń chwycić cytrynkę w sposób wygodny do wgryzienia się w. Oblizać sól, walnąć szota, odstawić głośno pusty kieliszek, wgryźć się w cytrynę, wydać jakiś dźwięk. Wytrzeć słoną rękę w ściereczkę.
Sól można też nasypać komuś fajnemu na ramię, w łokieć lub inne średnio higieniczne miejsce i pobierać stamtąd (zachować kolejność pozostałych elementów). Nie wybierać miejsc z odsłoniętą błoną śluzową, bo to się źle skończy. Wgryzanie się w cytrynę znajdującą się w czyichś ustach fajnie wygląda tylko w telewizji, ale jak ktoś ma zacięcie, to śmiało.
Do szota w wersji drugiej, mniej popularnej, potrzebne będzie:
- tequila złota
- cynamon
- pomarańcza
- wilgotna ściereczka
Trunek nalać do kielonka. Pomarańczę podzielić na kawałki, wydłubać pestki. Nasypać sobie szczyptę cynamonu między kciuk a palec wskazujący, w tę samą dłoń chwycić pomarańczkę w sposób wygodny do wgryzienia się w. Oblizać cynamon, walnąć szota, odstawić głośno pusty kieliszek, wgryźć się w pomarańczę, wydać jakiś dźwięk. Wytrzeć obfajdaną rękę w ściereczkę.
Do drina potrzebne będzie:
- jakaś podła tequila
- grenadina
- sok pomarańczowy
- cytryna
- lód
- ewentualnie słomka
Wrzucamy lód do szklanki, nalewamy łyżeczkę grenadiny, setkę tequili i dwie setki soku (albo do pełna). Wyciskamy na to trochę cytryny. Jak komuś się chce, to może próbować tak, żeby się nie wymieszało, wtedy wychodzi bajerancko kolorowo. Mnie się nie chce, więc od razu mieszam.