Wahałam się, czy nie nazwać tego przedsięwzięcia frittatą, ale nie spełnia warunków (tj. nie kończy w piekarniku). Zatem omlet, wszystkiego może z 10 minut roboty, mało sprzątania, wyjdzie albo nie, będzie pyszne — klasyczna nerdkuchnia.
Na jedną osobę potrzebne będzie:
- jakieś warzywo, które dobrze się podsmaży, tutaj wybrałam brokuł
- trzy jajka
- łyżeczka tłustej śmietany
- opcjonalnie czosnek
- sól i ewentualnie inne przyprawy
- tłuszcz do smażenia
- patelnia, najlepiej nieduża (wystarczy jedna, użyłam dwóch z roztargnienia), pokrywka nie zaszkodzi
- łopatka do obracania towaru na patelni, im szersza, tym wygodniej
- kubek, widelec, nóż, deska do skrojenia warzywa
Kroimy se warzywko na jakieś nieduże kawałki.
Jeśli chcemy z czochem, kroimy na plasterki i przesmażamy na tłuszczu. Zwęglone kawałki można odłowić i wyrzucić albo zostawić. Wrzucamy warzywo na patelnię, niech się trochę zmiękczy i nabierze podekscytowanej barwy. Można próbować trochę mniej przypalić niż na zdjęciu.
W czasie ekscytowania warzywa wbijamy trzy jajka do kubka, bez skorupek. Solimy wedle uznania, u mnie to jest dziesięć potrząśnięć solniczką, co prawdopodobnie przelicza się na dwie solidne szczypty.
Energicznie trzepiemy widelcem jajka. Kiedy w miarę się ujednolicą, dorzucamy do nich łyżeczkę śmietany i trzepiemy z nią jeszcze energiczniej.
Wlewamy jajkomasę na warzywa i rozprowadzamy je w miarę równomiernie, zanim się zetnie, żeby omlet nie był nudny.
Zmniejszamy gaz i przykrywamy patelnię pokrywką, żeby się równo zgrzało.
Kiedy krawędzie wykażą przysmażenie, nawet jeśli środek jeszcze trochę pływa, zbieramy w duszy kilka punktów bohaterstwa.
Bierzemy wszystkie możliwe łopatki i próbujemy omlet przewrócić na drugą stronę w jednym kawałku. Na poniższym zdjęciu dowód, że to możliwe. Spokojnie możemy pozwolić najpierw spłynąć cieczy ze środka. W ogóle się nie przejmujemy, jeśli towar się rozpadnie, wtedy po prostu przekładamy po kawałku.
Dojrzewamy omlet jeszcze chwilę z drugiej strony, można już bez przykrywania. Przekładamy na talerz, ewentualnie doprawiamy. Tak wygląda, jeśli się rozpadnie przy przekładaniu.
Jest pyszne, szamiemy.
Ja sobie kiedyś kupiłam w supermarkecie za mały piniądz taką łopatkę do omletów: http://www.domomix.pl/product-pol-8734-Lopatka-do-obracania-omletow.html – jeśli gdzieś ją jeszcze znajdziecie to polecam, nie marnuje się punktów bohaterstwa na omlet ;-)
Wszystko ładnie a nawet pięknie, tylko dlaczego ostatnie zdjęcie przedstawia futurystyczną wizję pierwszych zaczątków nowej cywilizacji na poziomie mechowców po zakończeniu III wojny światowej ? :D
Przepraszam ale skojarzenie jest tak silne…. : ) Na pewno jest smaczne! Pozdrawiam.
Takie proste a takie dobre, ale mi smaka teraz narobiłaś. Tylko to przekładanie zawsze jest lekkim koszmarem ;)