…bez skafandra.
Teraz muszę odparować. Wiem, w próżni można wytrzymać góra minutę, stąd podkreślam niezwykłość przeżycia dwóch dni. Nie będę opowiadać. Albo opowiem, żeby nie zapomnieć. Albo nie wiem.
Sobota: elektronika trudna (zwłaszcza jak to czyjś pierwszy raz), angielski okay, sieciowe systemy operacyjne w sensie w2k3 — fartem, laborki z elektroniki świetne. Niedziela: telekomunikacja okay, numerki — mało czasu!, liczenie sieci rozkoszne. Ogólnie wszystkie zerówki z czapki, dziękuję. Wygląda na to, że oceny są współmierne do paniki przedsesyjnej. Następnym razem lepiej się przyłożę.
Do panikowania, no przecież.
Dłużej niż minutę. Świadomość utrzymujesz tak długo, jak długo starcza ci tlenu we krwi, potem się, zasadniczo, dusisz. Łącznie wychodzi ze dwadzieścia minut.