Zaskoczyła mnie popularność poprzedniej noci, ponad cztery tysie czytelników w dwa dni; powinnam była postawić reklamy, miałabym z tego na jakiś mały jacht czy skromną willę w Monako. A przecież napisałam go w zasadzie tylko po to, żeby mieć pretekst dla dwóch obrazków na końcu.
Czytelnik zażartował wesoło w komciu, że “apel do chłopaków IT jest zupełnym nieporozumieniem, wystarczy ten do dziewczyn ;)”. Zacznijmy od tego, że łatwo powiedzieć, jak się jest chłopakiem IT. Zwłaszcza takim bez dziewczyny, a zwłaszcza bez dziewczyny, która nie pasie serwerów i nie nabyła przy tej okazji skóry nosorożca. Oprócz tego czytelnik tkwi w mylnym błędzie, impedancja układu [1] wynika z części składowych. Wychowujemy się wzajemnie i jeśli będziemy się wzajemnie kastrować, czarno widzę następne pokolenia.
W świecie, gdzie ten i ów domaga się dodatkowych punktów za to, że pozmywał, chociaż ma penis i powinien nim zabijać mamuty, trudno się dziwić, że ta i owa domaga się dodatkowych punktów za cycki, jeśli już umie zaprogramować coś więcej niż pralkę.
– ZOBACZ, ODKURZYŁEM!
– bardzo ładnie, a za szafką też?
– NIGDY NIE JESTEŚ ZADOWOLONA, COKOLWIEK ROBIĘ!
Facet nienawidził odkurzać już wcześniej, dlatego domagał się pochwały za swoje poświęcenie na terenie spoza stereotypu. Dziewczyna (zamiast sprawdzić za szafką) zastanawia się na głos, czy odkurzający nie odwalił maniany.
To wyobraźcie sobie odwrotną sytuację.
– ZOBACZ, NAPRAWIŁAM ROUTER!
– bardzo ładnie, a działa po tym naprawianiu, haha?
– SPIERDALAJ!
Tutaj akcja jest tylko o tyle inna, że dziewczyna nie nienawidziła naprawiać routera; pochwały domaga się, bo zrobiła coś dobrego na terenie spoza swojego stereotypu. Chłopak (zamiast sprawdzić sieć) zastanawia się na głos, czy naprawiająca nie jest warzywem.
A teraz obróćmy macierz w innej osi.
Dwie dziewczyny:
– odkurzyłam!
– za szafką też?
– no, i tam za kiblem przetarłam, bo się zbiera, a rura nie sięga.
– dobrze wiedzieć.
Dwaj faceci:
– naprawiłem router.
– co mu było?
– wisiał na kablu i się wypiął, podwiesiłem wyżej.
– dobrze wiedzieć.
W powyższych dwóch dialogach zarówno otwarcia, jak i pytania dodatkowe miały charakter informacyjny (nie roszczeniowy ani podsrywający), i jako takie zostały przyjęte przez rozmówców.
Dwie dziewczyny:
– naprawiłam router.
– no.
Dwaj faceci:
– odkurzyłem.
– czemu?
Można tak? Można. Serdecznie polecam.
[1]
Naprawdę stary kawał. Znacie?
Doskonale czerwony Kapturek idąc lasem spotyka wilka. W koszyczku Kapturek ma n+1 protonów i n neutronów. Zderzają się doskonale sprężyście i zbliżają do domku babci po quasi sinusoidzie z pulsacją kątową ω. Jeżeli domek babci jest bombardowany bozonami z dwururki gajowego, uzasadnić, dlaczego oczy babci powiększyły się k-krotnie. UWAGA: w chwili k-tego wystrzału wilk zróżniczkował las po czasie. Wilk jest nierozciągliwy i przesunięty w fazie o pi/2 względem gajowego. Oblicz impedancje układu wilk – czerwony kapturek – dwururka.
W tym kontekście wydaje mi się nieco zabawne, że w domu rodziców zawsze było nieposprzątane za kiblem, co mnie z przyczyn do dziś dla mnie niejasnych straszliwie irytowało, na skutek czego obiecałem sobie, że u siebie w domu będę regularnie sprzątał (za kiblem też). Teraz mam wyrobiony nawyk i czasem trochę żałuję, że nikt nigdy za ten kibel nie zagląda.
Mam z rozmowami na takie tematy jak wyżej pewien kłopot. Często padają w nich celne sformułowania, jak na przykład te o stereotypach, jednak gdzieś w okolicach przejścia od opisu zdarzeń do interpretacji pobudek mieści się zwykle punkt przegięcia, w którym dyskurs zmienia ton. Do punktu przegięcia mamy ton interwencyjny: “zdarzyło się coś i to coś nie jest w porządku, spróbujmy coś z tym zrobić”. Po punkcie przegięcia mamy już ton gniewny: “a bo mężczyźni są tacy owacy i myślą że im się należy”. Oczywiście są też lustrzane głosy typu “a kobiety to coś tam coś tam”, więc to nie jest tak, że tylko kobiety to przegięcie zaliczają.
Na przykład, faktem jest, że wielu mężczyzn nie lubi sprzątać. Jednak o ile znam mężczyzn, to pobudka “nie lubię sprzątać bo jestem mężczyzną a mężczyźni są od innych rzeczy” stanowi rzadkość. Oczywiście jestem tu bezradny wobec faktu, że moi znajomi nie są próbką reprezentatywną społeczeństwa. Jednak każdy z nas ma dokładnie ten sam kłopot, więc umówmy się roboczo, że każdy w domyśle opisuje swój pęcherzyk i że te pęcherzyki mogą się od siebie różnić.
Najczęstsza wydaje mi się pobudka znacznie prostsza: “nie lubię sprzątać, bo sprzątanie jest nudne, męczące i daremne”. W tym względzie nie widzę dużej różnicy między mężczyznami a kobietami. Inaczej mówiąc, mam długą listę kobiet, które znam, a które sprzątać nienawidzą, z przyczyn jak wyżej. Różnica polega na tym, że kobiety na ogół mimo to sprzątają, a mężczyźni na ogół nie i niewątpliwie warto się tej nierównowadze przyjrzeć, to znaczy powiedzieć: “to nie jest w porządku, spróbujmy coś z tym zrobić”. Problem w tym, że za punktem przegięcia już tego tonu rozmowy nie ma, a zamiast tego ocieramy się o wojnę płci.
Święte i piękne słowa.
@pęchrzyk
Staram się szturchnąć pęcherzyk stereotypowy i przeczuwam podskórnie, że nie tylko mnie Stereotyp z natury jawi się jako karykatura, którą prosto jest obrysować ołóweczkiem i do której łatwo podejść z dystansem. Nie wiem, gdzie stoję w wojnie płci, od kilkunastu lat się zastanawiam i nic.
@ nudne i monotonne
Jajako grafik mam sposób na podejście do sprzątania, żeby nie myśleć o tym jak o narzędziu samoudręczania niezbędnym do trzymania ludzkości przy ziemi. Wyrobiłam sobie mianowicie połączenia nerwowe, które prowadzą do zadowolenia, kiedy brudne i nieporządne zmieni się w czyste, oszczędne w formie, symetryczne i przyjemne dla oka.
Nie zawsze działa (wystarczająco często, żeby nie zarosnąć) i prawdopodobnie trzyma się za rączki z jakimś OCD.
Dla zasady pragnę napomknąć, że jestem kobietą (szczęśliwą) i nie cierpię sprzątać. Natomiast lubię, jak jest posprzątane ;)
o, to, to. Niekoniecznie z OCD, może bardziej z aspergerem. Na podobnej zasadzie sprzątanie zaczynam od rzeczy, o które się najczęściej potykam. A jako całość sprzątanie ma sprawić, że okolica z powrotem staje się poznawalna i odgadniona. Twórczy niełąd, w którym wiem, co gdzie jest i o nic się nie potykam, nie jest powodem do sprzątania. Coś więcej natomiast, w tym ode złego pochodzący Porządek Cudzą Ręką Popełniony, sprawia, że świat staje się obcy i nasz asperger wzywa do ochronnego zwinięcia się w kłębek (oraz zwinięcia przygodnie złapanego kaktusa i wrażenia go Cudzej Ręce w koszyk)
A ja lubię sprzątać. Jak posprzątam, to jest czysto, natychmiastowa gratyfikacja.
(Dowcipu nie znałem, śliczny :-))
„Zderzają się doskonale sprężyście i zbliżają do domku babci po quasi sinusoidzie z pulsacją kątową W”
Jak to tak W? Wypadało by raczej omegą oznaczyć.
Skądinąd, u nas w domu szybciej poruszon nieporządkiem ogólnym jest chłop, który na dodatek (pracując w domu) w nieposprzątanym nie umie pracować. Dlatego zazwyczaj ogarnia takie okolice. Ja natomiast raz na jakiś czas ogarniam łazienkę, bo jakoś brud tam mi najbardziej szkodzi.
A teraz w ogóle jest miodzio, bo sprzątaniem w domu od czasu do czasu dorabia sobie Młoda, której odpalamy jak pani od sprzątania i obie strony są bardzo zadowolone.
…a co do dowcipu, to wysypki dostaję słysząc od studentów słowo “pulsacja”. Kto to kurwać wymyślił.
To pewnie była omega. Mała. A potem ktoś to przepisał na newsy.
Wewogle to to z prhn jest ;)
Ha. U nas sprząta pani od sprzątania i są to najlepiej wydane pieniądze (poza tymi na żwirek koci, co to się go po prostu spłukuje w kiblu), O, i dorywczo prasuje, dzięki czemu otrzymane wieki temu w prezencie ślubnym żelazko zaczęło być używane,
@ Sirocco – stawiam, że autorzy pornosów.
zadanie dodatkowe dla gajowego:
– oszacować, czy w brzuchu wilka babcia Schroedingerowa jest żywa czy martwa bez otwierania wilka
–
– i jeżeli Schroedingerowa wyzionie ducha, to czy jest sens brać tartak, no i jakiej rasy jest wilk?
Co mi przypomina, jak kiedyś udałam się z małżonkiem do sklepu komiksowego. Wtedy mnie w nim jeszcze nie znali. I usiłowali mnie namówić na zakup “Westernu” Rosińskiego, bo to takie ładne i romantyczne, w sam raz dla kobiet. Na co stwierdziłam, że wolę Hellboya. Mina sprzedawcy warta była każdej ceny.
Goldie: a czyje jest żyro na wekslach?
Hehehe, co z kolei mi przypomniało, jak jeden taki dostał gratulacje od pana w empiku, kiedy kupował mi, jako swojej ówczesnej dziewczynie, 4 tomy o Mordimerze Madderdinie na prezent. :)
Swoją drogą znam je już niemal na pamięć :)
no już jest omega mała. (: (pi brzydko się renderuje, więc tylko to.)
Kvassa? Ale jeżeli nie kvassa, to jego nazwisko nic pana nie powie.