Duszone pieczarki Zilla znakomicie nadają się do wszystkiego, na przykład do placków ziemniaczanych z poprzedniego wpisu (jeśli o mnie chodzi, to na wierzch jeszcze pół łyżki śmietany), ale działają także wymieszane w misce z gotowanymi ziemniakami i plasterkiem sera żółtego, a następnie podgrzane w mikrofali — Kari tak zrobiła ostatnio, bo jako matka karmiąca wolała nie jeść smażonego. Mówiła “mmmm” i istotnie było pyszne. Nożem do krojenia pieczarek należy posługiwać się z wyczuciem, gdyż mój brat na przykład w tym tygodniu nie będzie grał na gitarze.
Duszone pieczarki możemy uskutecznić równolegle z obieraniem i tarciem ziemniaków do placków.
Potrzebne będzie:
- pół kostki masła
- pół kilo pieczarek
- garnek niezbyt duży, ale w miarę głęboki, który to wszystko zmieści
- nóż i deska do krojenia
- trochę soli
Do niezbyt dużego, ale w miarę głębokiego garnka wrzucamy masło. Bierzemy pieczarki i łamiemy im nóżki. Kapelusze i nóżki kroimy na dość cienkie plasterki, wrzucamy na masło, a całość stawiamy pod przykryciem na niedużym ogniu. Od czasu do czasu uchylamy przykrycie i mieszamy. Po 20-30 minutach sprawdzamy, czy jest dużo wody – jeśli tak, to odparowujemy ją i/lub odlewamy (jeśli pieczarki są do placków, nie musimy pozbywać się wszystkiego, bo placki dobrze nasiąkają). Dosypujemy troszkę soli i zostawiamy na ogniu na jeszcze dwie minuty.