Seriale, seriale. Kto by pomyślał, że tyle tego. W telegraficznym skrócie, zdeka chaotycznie i alfabetycznie oraz w miarę możliwości bez spojlerów.
- 24 — pierwszy sezon z zapartym tchem, drugi mniej, trzeci takse, czwarty wcale
- 30 Rock — do połowy pierwszego sezonu może być, może kiedyś podejdę do reszty
- 4400 — bezpowrotnie znudziło po pierwszym sezonie
- A Bit Of Fry & Laurie — całe doskonałe, angielskie i strasznie śmieszne
- Aeon Flux — kiedyś w mtv, ładne to było kurde
- Alias — kiedyś w tv, dość było wtedy urocze, ale nie chce mi się
- American Dad — niezłe, oglądam
- American Gothic — po pierwszym odcinku mnie odkręciło
- Angel — spoko cały, Boreanaza lubię
- Babylon5 — całe doskonałe i dopracowane
- Beast — Swayzego nie kupuję, sidekick wygląda jak ćpun, całość męcząca, więc po paru odcinkach sorensen
- Better Off Ted — cały uroczy, ryzykowny i z wdziękiem, tandem laboratoryjny mnie rozkłada, podobnie jak zimna Portia, oglądam
- Bionic Woman — parę odcinków kątem oka, ale mimo najszczerszych chęci nie wciągnęło
- Black Books — całe świetne, doskonałe, znakomite, cudowne
- Bones — lubię, gdyż bawi i cieszy, oglądam
- Buffy — całkiem-całkiem do momentu wypączkowania Angela; może kiedyś spróbuję resztę
- Burn Notice — urocze, niemądre i urocze, Campbell wymiata, oglądam
- Carnivale — obejrzane dwa sezony, ale jakoś bez ekstazy
- Castle — niemądre, Fillon uroczy, świetne momenty w domu, oglądam
- Chuck — urocze, ale oglądam tylko czasem z doskoku
- Cold Case — po paru odcinkach nie wciągnęło, a wręcz znudziło, wydumane i panna zbyt eteryczna
- Coupling — dobrze, że zamknięta całość z początkiem i końcem, dorzeczne, śmieszne i niegłupie
- Criminal Minds — brutal i w zasadzie mnie męczy, ale i tak oglądam
- CSI — doskonałe do momentu, gdy pojawia się Fishburne, kiedy to zjeżdża do zera z nieprzyjemnie wilgotnym dźwiękiem
- CSI Miami — dwa słowa. Horatio Caine. snappy oneliner. ciemne okulary. słoneczne plaże. skąpe bikini. zajebiste kolory. nie wiem, czemu w zasadzie oglądam
- CSI New York — zimne i niewiarygodne; po paru sezonach Sinise dostał kompleksu Caruso; bohaterowie mówią sobie rzeczy elementarne; oglądam kątem oka z braku laku
- Curb Your Enthusiasm — pierwszy odcinek zmęczył niemożebnie, więc chyba jednak nie
- Damages — pod koniec pierwszego sezonu jest trudne i świetne, oglądam
- Daria — klasyk, proszę państwa
- Day Break — pierwszy sezon i starczy, bo męczy
- Dead Like Me — fajne, bo inne
- Desperate Housewives — parę odcinków z doskoku; głupota tych lal mnie osłabiła, a zapomniała rozbawić
- Dexter — w porzo, ale na razie znudziło mi się gdzieś w trzecim sezonie
- Dollhouse — drugi sort, ale widoki ładne, oglądam
- Dr Horrible — trzyodcinkowe dzieło sztuki
- Drawn Together — okrutne, świetne, prześmieszne
- Eli Stone — przeurocze i oniryczne, oglądam
- Eureka — urocza bajka, oglądam
- Family Guy — rewelka, oglądam
- Father of the Pride — świetny i szkoda, że szybko zamknęli
- Firefly — świetne, westernowe w najlepszym sensie, plus Serenity
- Friends — kiedyś w tv, niezłe, ale ileż można
- Fringe — po paru odcinkach nie wciągnęło, poza tym kompletnie nie kupuję Jacksona tu
- Futurama — doskonała
- Glee — pierwszy odcinek smaczny
- Harper’s Island — pierwszy odcinek nie wciągnął zupełnie
- Hawthorne — gładkie, drogie, sztampowe, takie sobie, po dwóch odcinkach jeszcze oglądam
- Heroes — po pierwszym albo drugim sezonie jakoś mnie odkleiło bezpowrotnie
- Highlander — kiedyś w tv to miał spory urok, co? :)
- Highlander – The Raven — po pierwszym odcinku sądzę, że to złoooo
- Hope Springs – pierwsze dwa odcinki były nieświeże i nierówne, więc nie
- Hornblower — porządny, no i statki są, a Gruffud ładny
- House M.D. — mistrzostwo świata, każdy odcinek lepszy od poprzedniego, wypina z butów, wielbię i oglądam
- How I Met Your Mother — dużej zacności sitcom, plus dziesięć za Harrisa, oglądam
- Hustle — świetne i czarujące
- In Treatment — pierwsze parę odcinków trochę wciągnęło, czeka na swoją kolej
- IT Crowd — a jak myślicie :>
- Jeeves & Wooster — dla smakoszy Wodehouse’a i/lub fanów tandemu Fry and Laurie
- Jeremiah — pierwszy sezon i chwatit, nie wzięło
- Jericho — znudziło po pierwszym sezonie; imho za mało bomby
- Kings — dobrze, że szybko skancelowali, bo by się męczyli, ale przynajmniej obsada była niezła
- Kyle XY — naiwny młodzieżowy, znudził w połowie drugiego sezonu
- Law and Order — kątem oka w tv kiedyś, teraz nie chce mi się
- Legend of the Seeker — “śliczne slowmotiony, niezła muzyka, potworna pompa, potwornie tępy seeker”, dodam jeszcze cudną Regan i seksownego badguya, oglądam
- Leverage – draczna rewelka, oglądam
- Lexx — znudził mi się gdzieś w drugim sezonie
- Lie to Me — super, oglądam
- Listener — głupie i tandetne, ale oglądam, bez sensu
- MacGyver — och, wspomnienia młodości :)
- M.A.S.H. — j.w.
- Medical Investigation — pierwsze parę odcinków nędzne i naciągane, darujmy sobie
- Mental — wtórne, żałosne i obsysa
- Mentalist — troszeczkę denerwująca urocza pierdółka, ale czemuś oglądam
- Metalocalypse — świetne
- Monk — fajny, a chociaż miejscami męczący, to miejscami znakomity
- My Name Is Earl — świetne, niegłupie i łagodzące obyczaje, szkoda, że kancelnęli
- NCIS — super oraz Abby wymiata, oglądam
- No Heroics — świetne; szkoda, że tak mało; samą czołówkę mogę w kółko
- Numb3rs — raz na jakiś czas, bez przykrości ani entuzjazmu
- Nurse Jackie — mistrz, oglądam
- Office US — fajne, o dziwo, ale po trzecim sezonie mi się odechciało
- Penguins of Madagascar — ehehehe (:
- Personal Affairs — po dwóch odcinkach wciągnęło, oglądam
- Philanthropist — po pierwszym odcinku nie wciągnęło
- Pretender — kiedyś w tv, teraz by mi się nie chciało
- Primeval — pierwszy odcinek był nędza z grzybnią i dinozaurami
- Prison Break — pierwszy był sezon świetny, odechciało mi się chyba pod koniec drugiego
- Przystanek Alaska — coś pamiętam, że kiedyś to było dobre
- Psych — trochę śmieszne, ale głównie jednak głupie, gdzieś w drugim sezonie zmęczył
- ReGenesis — było całkiem fajne, dopóki głównego bohatera nie wysłali na odwyk i nie obcięli mu włosów
- Rescue Me — mam ochotę wrócić do; pierwszy sezon nierówny, ale coś w nim jest, to chyba Leary
- Robin Hoody różne — daaawno
- Robot Chicken — doskonałe nie tylko dla dorosłych z adhd, oglądam
- Rome — niby fajne, a jakoś nie chce mi się
- Sex And The City — nie wiem, co sobie myślicie, ale to klasyk i moim zdaniem należy
- Shark — fajny, chociaż regularnie dżampuje szarka
- Simpsons — losowe odcinki z doskoku, nie chce mi się całości
- Sit Down, Shut Up — po pierwszym odcinku wtórne i nie chce mi się
- Six Feet Under — chyba trzy czy cztery sezony i mi się odechciało
- Sleeper Cell — pierwsze parę odcinków nie wciągnęło, chociaż ciacha niezłe
- Smith — taki fajny był, szkoda, że zamknęli
- Sopranos — parę odcinków niezłych, ale się nie złożyło dalej, poza tym jakoś nie lubię sag rodzinnych
- Spooks — obejrzane do odejścia głównego bohatera, mocne
- Star Trek — w tv kiedyś, bez nabożeństwa
- Supernatural — kątem oka parę odcinków, niby nieźle się zapowiada, ale jakoś nie
- Testees — dwa pierwsze odcinki całkiem nęcące, jest taki fajnie inny, może kiedyś
- The Big Bang Theory — po pierwszym odcinku mam ochotę, więc czeka na wolny slot
- Tripping the Rift — bawi, odpręża, niczego nie wymaga
- Tru Calling — po paru odcinkach bez żalu zapomnieliśmy oglądać dalej
- True Blood — po dwóch odcinkach zapowiada się smakowicie, czeka na wolny slot
- Twilight Zone — kiedyś w tv, fajne to było
- Unusuals — policyjne fajne, draczne, dowcipne, a głupia stacja kancelnęła
- Veronica Mars — młodzieżowe fajne
- Weeds — po paru odcinkach odłożone, ale chyba mam ochotę na więcej
- Without a Trace — koło trzeciego sezonu odłożone, za smutne
Na razie tyle z anglojęzycznych. Może o niektórych z nich napiszę osobno, może sobie jakieś jeszcze przypomnę.
1. Zapomniała panna o Californication.
2. Mentalist jest uroczy, bo główny bohater jest sympatyczny i całkiem zabawny.
3. Rome fajny jest, ale rzeczywiście nie jest to serial w którym z zapartym tchem czeka się następnego odcinka. Za parę lat powinien być film.
I Big Bang Theory. I Scrubs. I Life on Mars. I Reaper. I L Word. I Lost Room. Samej śmietanki brakuje.
Ty. Ko-niecz-nie Life on Mars. Ashes to Ashes mniej koniecznie. I Lost Room.
Nie no, Jericho znudziło. To mój ulubiony serial ostatnich lat, a OSTa słucham do dziś. Poza tym, drugi sezon jest bardzo krótki.
hmm co do 24 to od 3 sezonu jest coraz lepszy.
smallville i stargate sg-1