Różne opinie, od “makdonalds dla japich” przez “kurwa drogi był ten stek” po “zajebiste drinki”. Wnętrze w krawat samoobrony plus poprzybijane losowo do ściań zbiory ze strychu człowieka-wiewiórki.
Obsługa ubrana jak pojeby, życzliwa i wesoła, można codziennie przychodzić z inną dupą i nikomu nie drgnie powieka. Siedzi sporo garniturów, nawet jak ubrani inaczej. Rzutnik, duży ekran i Eurosport, zaglądam czasem na samotny seans mistrzostw snookera przy drinku. Na meczyki piłczane zbierają się spore tłumy prędko pełne piwa i patriotycznych okrzyków.
Pyszności: pieczony ziemniak solo, makaron alfredo (solo albo z kurą), hamburger with everything, frytki też są niezłe. Bardzo dużej zacności przystawki: sesame strips z sosem z dżeka danielsa (poproszę cysternę tego sosu i zestaw do nurkowania), łódeczki ziemniaczane oraz pieczarki w panierce (do grzyba lepiej wziąć sos miodowo-musztardowy niż defaultowy tatarski). Steka moim zdaniem nie warto. Za to zupka cebulowa — wszystkie pieniądze.
O drinkach słów parę (chujki zmienili kartę na jakiś taki ogryzek, ale na szczęście zdążyliśmy wcześniej zaliczyć kilka razy open bar, oczywiście w celach naukowych — statystyki, chromatograf, eksperymenty z helem, a chodzenie na czworakach i śpiewanie piosenek po niemiecku to był po prostu niefortunny zbieg okoliczności):
- cape coder – taka sobie oranżadka
- banana split – rządzi, gęsty
- electric lemonade – niebieskie, słodkocytrynowe, dobre
- june bug – dobre, słodkie, dla bab
- fuzzy navel – dobre, słodkopomarańczowe
- lights of havana – melonowa guma donald
- havaiian volcano – grenadinowy, niezły
- white russian – ostre malibu
- sex on the beach – drineczek akurat
- mai tai – b. słodki
- bay breeze – taki sobie
- citrus rum cooler – ostry lemon
- west indies – słodki ananasowy donald
- daiquiri truskawa – okay
- gimlet – mocne, kwaśne
- 77 sunset strip – trochę politura
- bahama mama – słodkie
- hurricane – o, to dobre! słodkie, składowo chyba przegląd tygodnia
- strawberry shortcake – deserek taki
- summer breeze – kwaśny, gorzkawy
- long island – słodki, mocny
- pina colada – okay
- hollywood nights – dobry, delikatny melon
- cosmopolitan – trochę nijaki
- mandarine chocolate – czekoladowo-pomarańczowy, b. słodki
- scorpion – dziwny, niesłodki
- walk on the tropics – słodki, orzeźwiający
Warszawa, al. Jana Pawła II 29, tel. (0 22) 653 83 60
http://www.fridays.pl/
long island iced tea – najlepsza jaka pilem, ewar
texas tea – mocniejsza niz long, bardzo jami
terminator – mocny, cierpki
white russian – wiadomo.
oprocz tego polecam kawy – daja bardzo dobra kawe z pradem (cafe fridays i cafe l’amour – jedna ma tez czekolade, ale nie pamietam ktora)
i owszem, mozna przychodzic codziennie z inna laska i zero jakiejkolwiek reakcji. btdt.
Niezły bar, aczkolwiek margarity i daiquiris robią dość wodniste, a większość oferty to jakieś oranżadki dla harcerzy :->
Steka istotnie nie warto, za to burgery wielkiej zacności.
a.