Prawie prawie

 

Dziś premiery serialowe z grubsza w kolejności preferencji.

Single Ladies — już! po kilku minutach! zerzygalim się w kątku!

Happily Divorced — sitcom, wyłącznie dla najtwardszych wielbicieli Fran Drescher. “- I love her voice. – You’ll get used to it.”

Nine Lives of Chloe King — młodzieżówkobyczajówka, dziewuszka ładna, ale asasyn ją goni? srsly?

Teen Wolf — dla młodzieży, dość gładki młody człowiek w roli głównej. Czuję się staro.

Switched at Birth — też dla młodzieży, ale już bez sajens fikszyn, za to z językiem migowym. Wygląda najsympatyczniej w swojej kategorii z tych tu.

—– kreska oddzielająca seriale, których nie będę oglądać (powyżej), od tych, które tak lub być może —–8<—–

Protector — policyjny; panią blond detektyw gra ofiara niecnych chirurgów plastycznych. Poza rybią twarzą głównej bohaterki ogólnie sztampa gatunku. Nawiasem mówiąc, teraz wszystkie pierwszoplanowe damy mundurowe lub okołosłużbowe są po rozwodach, samotne matki albo coś.

A propos tendencje, tytuły seriali robią się coraz bardziej łopatologiczne.

King — policyjny, kanadyjski, ruda pani detektyw fajna, niedogolony detektyw też. Fabuł poszczególnych odcinków nie pamiętam, ale motywy ogólne tak. Trochę prostych zagrań, ale z czasem coraz mniej. Się ogląda. Rude są fajne.

Franklin and Bash — prawniczo-łobuzerski, totalna zrzynka z Defenders, także ogląda się b. przyjemnie.

Suits — prawniczo-bystrzakowski, pierwsze dwa odcinki znakomite, od Gabriela Machta trudno wzrok oderwać. W bonusie Rick Hoffman z tym jego lekko zezowatym, intelektualnym zębem na przedzie. Sekretarka fajna, młodzież wygląda na bystrą (geniusz jest blondas, ofc), ludzie od dialogów na razie też. Pilot trwa ponad godzinę i (jak rzadko) ma to sens.

Love Bites — tadammm, jest nagroda! Pierwsze skojarzenie — gdyby z Love Actually zrobić serial. Jeśli jest potrzeba napisać więcej, to ja mogę, ale może po prostu idźcie se obejrzyjcie dwa pierwsze odcinki i nie zawracajcie głowy. Aha, kolejne pojawiają się Za Wolno, ponieważ powinny pojawiać się Natychmiast.

2 thoughts on “Prawie prawie”

  1. King, as in: The Killing, amerykański, ale w Seattle, więc trochę jak w Kanadzie? ;)

  2. King as in Jessica King grana przez Amy Price-Francis. The Killinga nie chciało mi się oglądać, bo miało napisane crime/drama/mistery i ktoś zasugerował, że w klimacie Twin Peaks. Jest ono?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *