Serial znów o komórce śledczej. Pierwszy odcinek oglądany jednym okiem nie zrobił na mnie wrażenia — szwendają się, mówią niewiele, pomachali trochę bronią. Ale wystarczyło uważniej zastrzyc uchem… Postaram się jak najmniej zaspojlować.
Psychoterapia jest dla wariatów, jesteś normalny, to reszta jest nienormalna. Terapia to bulszit, lepiej pójść na wódkę z kumplami i pogadać. I w ogóle to dla mięczaków jest i Twoje nienarodzone dzieci od tego sparchacieją.
Wchodząc na piasek, nabywasz święte prawo do pokazywania warts and all: celulitu, brzuszka, owłosionych pleców, tatuaży, blizn, krzywości, bladości, grubości, chudości, plamiastości, a nawet kostiumowego bezguścia (niestety). Tak już jest, też z tego prawa korzystam i będę go bronić do upadłego.
Moja zajebistość jest przerażająco wielka. Gdyż ludzie mnie kochają. Każdy posiadacz rozdętego ego może coś takiego powiedzieć, ale ja mam dowód rzeczowy.
R. może jako jedyny jumać mi tematy dowolnie, ale nie kurna trzy z rzędu. Miało być o internetowych anonimach (mieliśmy z dziadkiem na balkonie moment przemyśleń na ten temat), ale w obliczu zaistniałej sytuacji wrócę do tematu zajumanego wcześniej. A R. ma następnym razem solówę na gołe klaty przed fabryką na udeptanym tarasie. Telewizję odłączyliśmy pięć … Continue reading House M.D.→
W tym odcinku podróży za jeden teledysk (patrz “nie graj tego jeszcze raz, sam“) ruszam w poszukiwaniu fajnego ciacha pci menzkiej. Dla ustalenia uwagi: