jak być dorosłym 2, czyli świetlana przyszłość

Nikt z nas nie wie, co będzie. Jeśli aktualnie jesteś osobą świeżo pełnoletnią po raz pierwszy w życiu, to skąd masz wiedzieć. To samo z osobami, które nie mają wprawy. Za to wiesz jedno: wszyscy dookoła się spodziewają, że sobie poradzisz, a Ty być może wcale tej pewności nie masz.

patrzę w przyszłość z pewną taką nadzieją

Dobra wiadomość jest taka, że większość ludzkości sobie poradziła, więc jest nadzieja. Zła wiadomość jest taka, że każdy poradził sobie po swojemu, więc niewiele znajdziesz gotowców.

Każda rozsądna osoba zdaje sobie sprawę, że na początku bywa trudno i robisz dużo rzeczy na oślep. Nie wszystko uda się od razu, a niektóre rzeczy zrobisz zupełnie inaczej niż inni. Słuchaj podpowiedzi rozsądnych osób, może się przydadzą, może nie, ale zawsze będą to jakieś dane. Nierozsądnym osobom mów, że owszem, nie masz o niczym pojęcia — może się odpieprzą.

Jeśli jakiś człowiek, z którym chce Ci się gadać, krytykuje sposób, w jaki zamierzasz coś zrobić, spytaj, jak on by to zrobił. Zadaj dodatkowe pytania i rozważ w duchu, czy możesz skorzystać z tych rad.

Starsi dają rady z różnych powodów: chcą Ci pomóc i ulżyć, chcą się powymądrzać, myślą, że znają jedyną słuszną metodę albo po prostu się martwią. Czasem robią to sensowniej, czasem mniej, ale spróbuj coś z tego wyciągnąć bez denerwowania się. To, że ktoś daje dobrą radę, nie implikuje oczekiwania, że wszystko zrobisz tak, jak Ci się mówi. (A może implikuje? Nie wiem. Ale to bezsensowne założenie.)

ways

Wszystko może się zmienić, więc możemy nie zamartwiać się tym, czego nie możemy przewidzieć. Znaczy możemy się zamartwiać, ale to będzie nieopłacalna inwestycja czasu i energii. Ludzie mają różnie, ale z mojego doświadczenia wynika, że długofalowe planowanie nie uwzględnia mnóstwa nieprzewidzialności. Miał być spokojny tydzień, ale łamiesz ząb. Pilna robota piszczy, ale ktoś z rodziny ląduje w szpitalu i musisz nagle ogarniać sto spraw. Po latach planowania studiów na Akademii Sztuk Pięknych nagle budzisz się jako geniusz fizyki. Umawiasz się na osiemnastą, ale punkt siedemnasta kot rzyga centralnie w Twoje buty.

Jedna rzecz, na którą trzeba być w życiu w stałej gotowości, to zmiany i sprawna reorganizacja priorytetów.

W zasadzie możesz się odprężyć

Tego typu sytuacje (ząb, kot, szpital) zdarzają się i wbrew pozorom inni ludzie na świecie to rozumieją, nawet jeśli im z tym niewygodnie. Jeśli nie rozumieją, możesz się nimi nie przejmować. Wręcz nie możesz się przejmować, bo masz teraz ważniejszą sprawę na głowie. Zresztą w razie awarii ludzie raczej będą chcieli pomóc (w ogóle mają odruch pomagania, sprawdź po sobie).

Za to zamartwianie się na zapas jest znakomitą pętlą śmierci. Zły Major podpowiada tak:

Zamartwiacz usiłuje przewidzieć te rzeczy, których się nie da przewidzieć, a potem się nimi martwi. To jest taka czynność, która — jeśli jesteś zamartwiaczem bez doświadczenia — wygląda na sensowną, ale tak naprawdę nie jest, a za to dopierdala ci na trzy sposoby:

  1. Martwisz się rzeczą, która może wcale się nie wydarzyć, czyli masz stresa z powodu nieistniejącej sytuacji.
  2. Wydarza się coś innego, niż przewidujesz, więc martwisz się rzeczą niespodziewaną i do tego dopierdalasz sobie, że nie udało Ci się jej przewidzieć.
  3. Wydarza się to, co zostało przewidziane, więc martwisz się, bo wydaje Ci się, że wiesz, co będzie dalej.

Oczywiście nie ma żadnego powodu, żeby wszystkie trzy nie wystąpiły naraz.

worry

Kiedy jest się już pełnoletnim, pojawiają się rzeczy, które Trzeba zrobić — inne niż wcześniej, ale umówmy się, że podobne. Wymagają podobnego czasu i poziomu koncentracji, różnią się szczegółami. Trzeba było iść do szkoły? Teraz trzeba iść na uczelnię albo do pracy. Trzeba było uczyć się przed egzaminem? Teraz trzeba siąść i uporządkować kwity/rachunki. Trzeba było obcować z ludźmi w klasie/grupie rówieśniczej? Teraz trzeba obcować z bucami w fabryce.

Schematy są podobne i wszyscy pracujemy na podobnych doświadczeniach. Tak samo każdy z nas robił to kiedyś pierwszy raz i tak samo nie wiedział, jak będzie. Dzięki temu odkrywamy nowe rozwiązania starych problemów albo wynajdujemy koło na nowo jak matoły.

Duży plus bycia dorosłym — nie jesteś już w szkole. W pewnym sensie jesteś na równej stopie z innymi dorosłymi. Jeśli ktoś próbuje wystawić Ci ocenę na podstawie kryteriów, które sam ustalił, możesz powiedzieć, żeby sobie pospierdalał (czasami powiedzieć sobie w duchu, np. podczas oceny rocznej u szefa, czasem na głos, np. gdy na imprezie ktoś próbuje Cię psychoanalizować). Teraz czyjaś niezamówiona ocena Twojej osoby, wyrażona na incydentalnej podstawie, to jest góra pół godziny nieprzyjemnej sytuacji, a nie obciach, afera z rodzicami, powątpiewanie w zasadność swojego istnienia itd.

Przydatne frazy

Wiem, że umawiamy się od tygodnia i nie mogłem/am się doczekać, ale muszę zawieźć kota do weterynarza natychmiast, zadzwonię, jak będzie po wszystkim i się przemówimy. Okay? [Jeśli mówisz prawdę, to nawet jeśli osoba Ci nie dowierza, jesteś w porządku.]

Dziękuję za radę. [Po czym oddalasz się w wybranym przez siebie kierunku, kiwając lub kręcąc głową.]

Kupiłam jednak innego, niż polecałaś, i tak sobie myślę, że faktycznie żółty to nie jest dobry kolor, ale z tej długości jestem zadowolona.

Idź się pałuj, gówno wiesz i gówno się znasz. Nalewasz czy nie?

Stary, lubię cię i fajnie by było, gdybyś już nie pierdolił o moich “kompleksach”. [W ogóle przydatny manewr językowy, mówić “i” zamiast “ale”, daje ciekawe wyniki.]

Z mojego doświadczenia

Zmiany są ogólnie rzecz biorąc na lepsze, nawet te nieprzewidziane i nieplanowe. Dają mi poczucie, że panuję nad swoim życiem — w końcu to ja podejmuję decyzję, że coś zmieniam lub że biorę udział w tym, na co jest okazja, to mnie udaje się o własnych siłach (with a little help from my friends) przeżyć najdziwniejsze przypadki. Czasem stawiają jakieś wyzwanie, od którego zaliczę nowy punkt doświadczenia, czasem przysuwają nowych ludzi, od których mogę czegoś się nauczyć lub przynajmniej potwierdzić jakieś podejrzenia.

Jeśli konsekwencje moich decyzji lub sytuacji, w których muszę sobie poradzić, nie wyglądają w tej chwili pozytywnie, wystarczy trochę poczekać, a znajdą się dobre strony. Ale to ja i moje życie, dzięki czemu rzadko muszę mieć do kogolwiek pretensje (do siebie staram się nie mieć, w końcu ze sobą mieszkam i się nie wyprowadzę. Mam nauczki, ale nie walę się nimi po głowie zbyt długo). Jedno z nielicznych przysłów, które naprawdę mają sens, to “czas leczy rany”. No, leczy.

Aha, jeśli ktoś w Twojej okolicy mówi “możesz tylko do siebie mieć pretensje”, kiedy ewidentnie bierzesz odpowiedzialność za swoje życie, uderz go deską, mówiąc “DUUUH”, i oddal się, póki nieprzytomny.

Robienie z igły wideł jest czynnością popularną i kompletnie niekonstruktywną. Moja macocha podpowiada na to sposób taki, że jeśli coś mocno gryzie, to wolno wyobrazić sobie, że wylądujesz ze złamaną nogą na środku bezludnej wyspy i dopiero to jest poważna sprawa.

—-

W następnym odcinku będzie o tym, co się dzieje, kiedy coś spieprzymy.

Sharing is caring! Podrzuć link komuś, kogo lubisz.

4 thoughts on “jak być dorosłym 2, czyli świetlana przyszłość”

  1. »mówić “i” zamiast “ale”«
    Hej, toż ja to czasem stosuję, ale spontanicznie, bez głębszego namysłu – dopiero tu do mnie dotarła możliwość wykorzystywania tego świadomie i celowo. Dzięki.

  2. @Fa-Fik
    bardziej konkretnie to ponoć jest tak, że podświadomość unieważnia kwestie emocjonalne, które usłyszała przed “ale”. czytałam o tym dawno temu, wtedy jeszcze tylko w badaniach amerykańskich, sprawdzali “but” vs. “and” w komunikatach od rodziców do dzieci.

    ludzie, macie jakieś źródła na temat badań na języku polskim? bo praktyka wskazuje, ale chętnie doczytałabym teorię.

  3. @nerdkya
    A to jeszcze co innego. Bo ja to stosuję, jak chcę uniknąć tworzenia opozycji między czymś pozytywnym a negatywnym. Wstawienie tam „i”, mam wrażenie, nie osłabia wydźwięku części pozytywnej, za to negatywną przesuwa w kierunku pozycji pozytywnych.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *